Jestem lump. Zgaś to światło. Jaki diabeł cię przysłał.
Muszę oczy otworzyć, a już spałem, jak dziecko.
Dokąd jadę – przed siebie. Nie widziałeś Odyssa?
Jeśli chcesz, to powtórzę ci to samo po grecku.

Pu pao brosta mu den ton ides ton Odyssea.

Dziwisz się, że tak mówię? W środku nocy mnie budzisz
Z walizami, z gitarą… Kto ty jesteś, Segovia?
Myślisz sobie – włóczęga. Jestem lump, mówią ludzie.
Co mnie ludzie obchodzą. Głowę mam jak na głowniach.

Czyżby myśli bolały? Ja już piję niedużo.
Jeszcze trochę zostało. Nie częstuję, nie starczy.
W końcu jestem w podróży. Te podróże mi służą.
Znają mnie boczne tory. Jak każdego – na tarczy.

Nie patrz w bok, patrz się na mnie. Widzę, że ci nieswojo.
Ale wszedłeś, to siedź tu. Nie wypada inaczej.
Nie bój się, ja nie biję. Dzieci mnie się nie boją.
Tylko matki się brzydzą. I nie dziwię się raczej…

Więc chcesz zostać Segovią? Życzę miłej katorgi.
Dziewięćdziesiąt lat z ręki nie wypuszczał gitary.
Piszesz wiersze? A po co? Czy nie starczy nam Norwid.
Kamizelka niewąska. Chwytasz życie za bary.

Wszystkie miejsca zajęte! To jest przedział służbowy.
Gdzie się tłuczesz po nocy z zasmarkanym bachorem?!
Tutaj ja z Telemachem mamy ważne rozmowy.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto się znajdzie nie w porę.

Ja się myję, a cuchnę. Trudno myć się kikutem.
Tramwaj. Wiele lat temu. Zimą myć się niezdrowo.
Po co ja ci to mówię? Słowa, dźwięki wyplute.
Złóż poemat, Norwidzie. Zagraj Requiem, Segovio.

Miałem dłoń, nie mam dłoni. Miałem duszę – już nie mam.
Czysta potrzeb redukcja. Co niezbędne – to w grobie.
Ale o mnie nie mówmy. Nieciekawy to temat.
Ty masz wszystko przed sobą. Opowiadaj o sobie.

***

Zdaje się, że przysnąłem. Gdzie jesteśmy? Znów tutaj.
Musi tu być sklep nocny. Pójdę, sprawdzę i wracam.
Dajże spokój, nie trzeba. Na co mi ta waluta?
O – niebieski Moniuszko… Dobra, oddam w Itace…

Stasu doso to eos stin Itaka

Jacek Kaczmarski
8.2.1995

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

Dziennikarz – Mówimy o piosence pt.: Blues Odysa. Czy nie masz kontaktu z tym człowiekiem?

Jacek – Nie. Zostawiłem mu swoją wizytówkę, ponieważ poży­czyłem mu 100.000 starych złotych, które obiecał zwrócić, ale tak w ogóle zostawiłem mu wizytówkę, żeby się odezwał, gdyby mnie potrzebował. Ale jak do tej pory cisza.

Dziennikarz – A jak go odebrałeś?

Jacek – Byłem wstrząśnięty, rzecz jasna. Cała piosenka jest zapi­sem jego monologu, ale z drugiej strony jest spojrzeniem na te­go człowieka, jak na siebie samego, bo jak wiadomo z różnych moich opowieści o swoim losie, ja byłem na pewnym etapie swojego życia bardzo niedaleko takiego modelu spędzania czasu i rzeczywiście niewiele brakowało, żeby sytuacja mogła­by się odwrócić, że on by wszedł do pociągu i spotkał mnie i pożyczał mi pieniądze na wódkę. Tak, że to było też dla mnie bardzo wstrząsające przeżycie.

Ja się myję, a cuchnę. Trudno myć się kikutem.
Tramwaj. Wiele lat temu. Zimą myć się niezdrowo.
Po co ja ci to mówię? Słowa, dźwięki wyplute.
Złóż poemat, Norwidzie. Zagraj Requiem, Segovio.
Miałem dłoń, nie mam dłoni. Miałem duszę -już nie mam.
Czysta potrzeb redukcja. Co niezbędne – to w grobie.

Dziennikarz – Wchodzę do pociągu, widzę lumpa, który śmierdzi, jest brudny, i tak dalej, i jak mam się zachować… nieufnie…?

Jacek – Nie musisz w ogóle się zachowywać, bo on się za ciebie zachowa. Cała rzecz polega na tym, że ja, no przeciętny czło­wiek, powiedzmy sobie, dobrze ubrany, z gitarą, z torbą, który gdzieś tam jedzie po koncercie, na następny koncert, wsiada do pociągu, żeby usiąść, i się zdrzemnąć, wypocząć, i pobyć tro­chę samemu…No i nagle widzi kogoś, kto całą swoją obecno­ścią, z zapachem włącznie jest agresją. Narzuca swoją obe­cność. A ponieważ jest człowiekiem inteligentnym – typowa postać zdegradowanego inteligenta – to sobie zdaje z tego sprawę. I pewnego rodzaju związane z tym napięcie, stres, wy­rzuty sumienia, nie wiem jak to nazwać… frustracje, które ja­ko człowiek pijany, czy skacowany artykułuje. I doskonale so­bie zdaje sprawę z reakcji drugiego człowieka i wyprzedza je, opisując. Ja nie robiłem nic, ja praktycznie nie miałem szansy odezwania się. Tak jak w tym monologu on mówił za siebie, za mnie i za cały świat. I to mnie właśnie poruszyło.

Dziennikarz – A jakie uczucie dominuje – żal, litość?

Jacek – Nie, gdy się pisze taki tekst, to trzeba wyłączyć tego ro­dzaju doznania.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie