(wg A. Koestlera)
Kat miejski nie obchodzi świąt,
Więc mam roboty pełne ręce,
Bo sprawiedliwie sądzi sąd,
A sprawiedliwych coraz więcej.
Chcę znaleźć cięcie takie proste
Ścinając głowy dzień po dniu
Żeby skazaniec się nie spostrzegł
Że głowę ścięto mu!
Mijają dni, miesiące prób.
Po ciosie głowa zawsze spada.
Ciało zastyga w martwy słup
I tłum się cieszy a ja biadam.
Wreszcie posłuchał dłoni miecz
Tak szybko dotykając ciała,
Że chociaż przeciął kark i mlecz
Głowa na miejscu pozostała.
Patrzę na dzieło moich rąk,
A ścięty woła nieświadomy –
Czemu wydłużasz mękę mą?
Najpierw mnie zabij, potem pomyśl!
Swych marzeń osiągnąwszy szczyt
Ja odpowiadam mu w te słowa –
Życia nie bywaj pewny zbyt!
Nim krzykniesz, spróbuj schylić głowę!
Potoczył się zdumiony łeb,
Zdumiony zagrzmiał wrzask gawiedzi,
A ja oddałem kata miecz
Wiedząc już to co chciałem wiedzieć.
Jedno na pewno teraz wiem
Przejęty sceny tej pointą –
Niejeden życiem cieszy się
Choć głowę dawno ma odciętą!
Jacek Kaczmarski
1979
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak
Nagranie
brak