W naszym cyrku, co długo dorabiać się musiał,
Wreszcie mamy numer na sto dwa!
Wszyscy ludzie siedzą cichuteńko jak trusie –
Treser wkłada głowę w paszczę lwa.

Ha, ha! Ha, ha!
Głowę w paszczę lwa.

Gdy już włoży czuprynę między kły błyszczące –
Uniesienie, wiwaty, grom braw.
Podziw wielki dla mistrza, uwielbienie gorące –
Bestia przecież drapieżna aż strach!

Ach, ach! Ach, ach!
Drapieżna aż strach.

Zaś po każdym spektaklu lew zamyśla się srodze:
„Może odgryźć mu wreszcie ten łeb?”,
Ale w czas przedstawienia trzyma nerwy na wodzy,
Na bicz zerka i stygnie w nim krew…

Ech, ech… Ech, ech…
Stygnie w nim krew.

Tak wahając się ciągle, raz potulny, raz zły,
Zobojętniał na ludzkie lew wrzaski
I zapomniał na koniec, że w ogóle ma kły…
A treser wciąż zbiera oklaski!

Lew zapomniał na koniec, że w ogóle ma kły,
A treser wciąż zbiera oklaski!

Jacek Kaczmarski
1973

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie