Wybacz, odrywam cię od zajęć
Na głowie samą siebie masz,
Krótko mnie znasz. Jak ci się zdaje
Co dziś wyraża moja twarz?
Bezduszne oczy mam człowieka
Nadmiernie kochanego – wiem.
A wszystko – co mnie jeszcze czeka –
Ty nieodmiennie nazwiesz snem.

Kiedy się śmieją z przedszkolaka
Czy o ten mi chodziło śmiech?
Wciąż jeszcze chodzę na czworakach,
A tu na każdym kroku grzech.
Ci po „Obławie” biją brawa,
Jakby nie w nich bił z luf ten błysk.
A gdy akt abdykacji składam,
Klaszczą do taktu krzycząc – bis!

Ktoś rękę po koncercie poda
I powie błyszcząc wprost z zachwytu –
Podoba mi się Synagoga,
Choć jestem antysemitą.
A tu się życie kłębi w tobie
I widzę – lubisz ze mną grać.
Albo rozmyślać o sposobie
Jak tu na własnych nogach stać.

Wiesz, tak mi szczerze kiedyś radził
Ktoś, kto kieliszka ujrzał dno
(I mówiąc ręką usta gładził
Bo słów tych dźwięk zachwycał go),
– Pieniądz sprawdzianem jest roboty,
A struna bardzo krótko drga!
Nie daj poderwać się do lotu,
Kiedy bażantów odstrzał trwa!

Jacek Kaczmarski
1978

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

brak

Nagranie

brak