Popatrz na Polskę przy nadziei świtu:
Wzgórza spotniałe, palce rzek zmarznięte
Czekają w ciszy dziecięcego krzyku,
Który radośnie obwieści jutrzenkę.
Trudno uwierzyć, że w złocie, w zieleni,
W otwartych głębiach granatowych dolin
Złośliwe gnomy rozgrzebują ziemię
W wiecznym pragnieniu śmierci i swawoli.
Popatrz na Polskę pod południa żarem:
Mrą wbite w ziemię obolałe mury,
Słońce padając pod własnym ciężarem
Spopiela wzgórza po ciężkich torturach.
Trudno uwierzyć, że pośród popiołów –
Gdzie strach pozostał i buduje schrony –
Żyje dziwaczne plemię półaniołów,
Już nie wielbionych, jeszcze nie strąconych.
Popatrz na Polskę zachodniego nieba:
Blask tworzy kształty, pyta o znaczenia,
A cień człowieka większy niż cień drzewa,
Cieniami ludzi owija się Ziemia.
Trudno uwierzyć pod barw widowiskiem
Na całe nieba ogromne dziedziny,
Że to godzina zwilgotniałych pysków,
Które smak ofiar odnajdują w ślinie.
Popatrz na Polskę zatopioną we śnie,
Od gwiazd chronioną przez chmurne odmęty:
Wygasłe domy suną bezszelestnie
Jak dnem do góry płynące okręty.
Trudno uwierzyć wśród czarnych pejzaży,
Że wewnątrz, w ostatnim powietrza pęcherzu
Leżą gorące ciała marynarzy,
Co jeszcze w przystań ostatnią nie wierzą.
Bo chociaż ziemia z biegiem dnia się godzi
Jak ma jej plemię pytać, czy szczęśliwa –
Skoro zmuszone świtem w mrok uchodzić,
W nocy zaś dmuchać w iskierkę łuczywa.
Jacek Kaczmarski
1978
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
brak
Rękopis / Maszynopis
brak
Nuty
brak