Patrzę na świat z nawyku
Więc to nie od narkotyków
Mam czerwone oczy doświadczalnych królików
Wstałem właśnie od stołu
Więc to nie z mozołu
Mam zaciśnięte wargi zgłodniałych Mongołów

Słucham nie słów lecz dźwięków
Więc nie z myśli fermentu
Mam odstające uszy naiwnych konfidentów
Wszędzie węszę bandytów
Więc nie dla kolorytu
Mam typowy cień nosa skrzywdzonych Semitów

Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym
I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym
W odróżnieniu od was którzy Państwo wybaczą
Jesteście wierszem idioty odbitym na powielaczu

Dosyć sztywną mam szyję
I dlatego wciąż żyję
Że polityka dla mnie to w krysztale pomyje
Umysł mam twardy jak łokcie
Więc mnie za to nie kopcie
Że rewolucja dla mnie to czerwone paznokcie

Wrażliwym jest jak membrana
Zatem w wieczór i z rana
Trzęsę się jak śledziona z węgorza wyrwana
Zagłady świata się boję
Więc dla poprawy nastroju
Wrzeszczę jak dziecko w ciemnym zamknięte pokoju

Ja bardziej niż wy jeszcze krztuszę się i duszę
Ja częściej niż wy jeszcze żyć nie chcę a muszę
Ale tknąć się nikomu nie dam i dlatego
Gdy trzeba będzie sam odbiorę światu Witkacego

Jacek Kaczmarski
1980

Informacje dodatkowe

Inspiracja

Jacek o

G.P. – Jeśli napiszesz tekst, któremu nadajesz kształt piosenki, to jakich środków muzycznych szukasz, aby wzmocnić efekt?
J.K. – (…) Jeśli chodzi o muzykę komponowaną przez Przemka Gintrowskiego, zauważa się, że ma ona swój bardzo charakterystyczny, typowy ton, niezmienny od lat dwudziestu. Nauczyłem się pisać dla niego specyficzny rodzaj tekstów. Po napisaniu od razu wiedziałem, czy spodoba się Przemkowi, czy nie.
Tak było w przypadku dwóch piosenek z “Wojny postu z karnawałem”, dwóch najlepszych kompozycji Przemka: “Ja” i “Kantyczki z lotu ptaka”.
Kiedyś nawet przeprowadziłem swoisty eksperyment: wiedząc jaką on pisze muzykę, podsunąłem mu mojego “Witkacego”, spodziewając się, że ów histeryczny, żołądkowy sposób śpiewania, plus ostra muzyka Przemka, będzie bardzo dobrze współbrzmieć z przekorą Witkacego, z jego straszliwym szyderstwem. Spodziewałem się, że całość nabierze dramatycznego wymiaru, co zresztą w pełni się potwierdziło.
Dziennikarz – “Widzę kształt rzeczy w ich sensie istotnym I to mnie czyni wielkim oraz jednokrotnym (…) Zagłady świata się boję”. Zakładam, że to także pana autoportret…
Jacek – To jest portret Witkacego.
Dziennikarz – Ale wydaje mi się, że pan się z tym utożsamia…
Jacek – No jasne, jeśli piszę o jakiś twórcach, to dlatego, że widzę w ich życiu czy twórczości coś mi bliskiego, staram się nie udawać, że to nie ja wymyśliłem, a daję odbiorcy znak, jaki jest mój rodowód artystyczny. Ale to nie jest związane tylko z komunizmem. Witkacy nie żył w czasach komunistycznych. Tu chodzi raczej o manifest wyjątkowości jednostki, na którą Witkacy był bardzo uwrażliwiony. Jeżeli coś jest oczywiste w tym świecie, to na pewno to, że każdy człowiek jest niepowtarzalny. Natomiast większość ludzi wartość niepowtarzalności ignoruje.
Dziennikarka – Dzieje się więc tak jak w Twej pieśni – patrzy się na świat “z nawyku”. Co wówczas traci się najpierw?

Jacek – Wrażliwość. Nagle przestajemy postrzegać wielorakość tego, co nas otacza. Dlatego każdy człowiek powinien szczególną dbałością otaczać dziecko, które ma w sobie. Dziecko potrafi się wszystkim bezinteresownie zachwycać, bawić się “na poważnie”. Niczemu się nie dziwi, ponieważ jego aparat pojęciowy nie zna pojęcia “niespodzianka”. Bo niby czymże ona jest? Zaskoczeniem wobec rutyny. A dziecko jest jej pozbawione. To, co istotne dla mojego “wewnętrznego dziecka”, to niezwykle trudna umiejętność, by zachwycać się światem – lecz nim się nie dziwić. Zadziwienie oznacza bowiem, że z góry przewidujemy w naszym umyśle miejsce na pewne ograniczenia. A przecież zarówno świat, jak i my jesteśmy bezgraniczni.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie