(wg obrazu H. Holbeina Mł.)

Ojcu

Jeszcze pod ręką globus – z taką mapą świata,
Na jaką stać strategię, plany i marzenia.
Jeszcze insygnia władzy, sobolowa szata,
Gęsty, trefiony włos i ręki gest bez drżenia.
Jeszcze w zasięgu dłoni zegar – jeszcze wcześnie,
Pewności siebie ruch wskazówki nie odbiera.
Wzrok – lustro duszy – widzi wszystko nawet we śnie,
Któremu spokój niesie Cyfra i Litera.

Tyle zrobili już, jak na swe młode lata,
Ulega dziejów wosk ich nieomylnym śladom –
To Georges de Selve – obiecujący dyplomata
I Jean de Dinteville – francuski ambasador.

Dyskretny przepych – tylko echem dostojeństwa,
Turecki dywan, włoska lutnia – znak obycia.
W milczących ustach bezwzględnego smak zwycięstwa,
W postawach – wielkość – osiągnięta już za życia.
Ciężka kotara obu wspiera tym – co kryje.
Patrzą przed siebie śmiało, pewni swoich racji,
Wszak dyplomacja włada wszystkim dziś – co żyje,
A oni – kwiat szesnastowiecznej dyplomacji!

Nie wiedzą, co to ból, co dżuma, albo katar.
Zachciankom wielkich – świat uczyni zawsze zadość!
To Georges de Selve – obiecujący dyplomata
I Jean de Dinteville – francuski ambasador.

Lecz w nastrojonej lutni nagle struna pęka
I żółkną brzegi kart w otwartej wiedzy księdze…
Za krucyfiksem błądzi mimowolnie ręka
Strzałka zegara iść zaczyna coraz prędzej!
Straszliwy kształt przed nimi zjawia się w pół kroku
I niszczy spokój – czy artysta się wygłupia?
Nie, to nie żart! Na kształt ten trzeba spojrzeć z boku!
Żeby zobaczyć jasno, że to czaszka trupia!

Byli – i nie ma ich, ach – cóż za wielka strata!
Jak nazywali się? Któż dzisiaj tego świadom?
Ach! Georges de Selve! Obiecujący dyplomata …
Ach! Jean de Dinteville, francuski ambasador…

Jacek Kaczmarski
31.3.1987

Informacje dodatkowe

Inspiracja

Jacek o

G.P. – Jak więc poznawałeś dzieła sztuki plastycznej? Tak często odwołujesz się do nich w swoich utworach
J.K. – Odbywało się to wielotorowo. Przede wszystkim chodziłem z rodzicami na wystawy, oglądałem albumy, a oni opowiadali mi mnóstwo ciekawostek o obrazach i ich autorach. Największe wrażenie, i to bardzo dawno temu, zrobiła na mnie opowieść ojca o obrazie Holbeina „Ambasadorowie”, z czaszką, namalowaną w taki sposób, że widać ją tylko pod pewnym kątem. Potem, po latach napisałem piosenkę „Ambasadorowie”.
W każdym razie było tego dużo: i rozmów, i oglądania wystaw, i podróży, bo w latach 70-tych byłem z ojcem w Związku Radzieckim, a tam też znakomitą większość czasu spędzaliśmy w galeriach.

Opracował: lodbrok

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie