Ta pierwsza morska podróż do Australii!
Łotry przy burtach, prostytutki w kojach –
Wszyscy się bali, łkali i rzygali
W drodze do raju. Przewrotności Twoja
Panie, coś w jeszcze nam nieznanych planach
Miał czarne diabły strzegące wybrzeży
Edenu, który przeznaczyłeś dla nas,
A w który nikt, prawdę mówiąc, nie wierzył!

Czym żeśmy, marni, zasłużyli na to?
Ten, co zawisnąć miał za kradzież płaszcza –
Płakał nad swoją niechybną zatratą;
Nie widział Ciebie w robaczywych masztach
Statku, co tylko był więzieniem nowym;
Tej, co kupczyła ciałami swych dziatek –
Ani przez mgnienie nie przyszło do głowy,
Że to nadziei – nie rozpaczy statek.

Niejeden żołnierz z ponurej eskorty
(Bo czym się los ich od naszego różnił?)
Wiedział, że nigdy już nie ujrzy portu,
Gdzie go podejmą karczmarze usłużni
I płatne dziewki; że zabraknie rumu
Zanim do celu przygnasz okręt szparki.
Z marynarzami pili więc na umór
I – wbrew zakazom – grali o więźniarki.

Prawda, nie wszyscy próby Twe przetrwali,
Ale też ciężkoś nas doświadczał, Panie:
Nie oszczędzałeś nam wysokiej fali,
Za którą mnogim przyszło w oceanie
Zakończyć żywot; innym dziąsła zgniły,
Wypadły zęby, rozgorzały wrzody…
Więc znaczą nasz zielony szlak mogiły
Szkorbutu, szału, francuskiej choroby.

Nikt nie odnajdzie w ruchomych otchłaniach
Ciał nieszczęśników – oprócz Ciebie, Boże.
Ich żywot grzeszny epitafiów wzbrania,
Lecz – ukarani. Więc wystarczy może,
Żeś się posłużył straszliwym przykładem:
Oni naprawdę dotarli do piekieł,
A umierając nie wierzył z nich żaden,
Że w swym cierpieniu umiera – człowiekiem.

Ląd nam się wydał niegościnny, dziki;
Łotr bez honoru, kobieta sprzedajna
Z dnia na dzień – jak się ma stać osadnikiem
Nieznanych światów? Bo rozpoznać Raj nam
Nie było łatwo; znaleźć w sobie siłę,
Wbrew przeciwnościom, bez słowa zachęty
By mimo wszystko żyć – nim nam odkryłeś
Kraj szczodry w zboże, złoto i diamenty.

Łajdacki pomiot, łotrowskie nasienie
Czerpiąc ze spichrza Twoich dóbr wszelakich –
Choć tyle wiemy własnym doświadczeniem:
W nas jest Raj, Piekło –

I do obu – szlaki.

Jacek Kaczmarski
12.2.1995

Informacje dodatkowe

Inspiracja

Jacek o

„I na zakończenie pierwszej części naszego spotkanka, wam i mnie należy się przerwa, dwie piosenki z zapowidanego już programu „Pochwała łotrostwa”, którego premiera odbędzie się w końcu stycznia. Pierwsza z nich nosi tytuł „1788”. Ja przez dziesięć lat marzyłem o tym wyjeździe do Australii i w momencie, kiedy dwa lata temu stał on się faktem, wręczono nam, żonie i mnie, i dziecku wizy, bilety w sposób taki bardzo oficjalny i znaleźliśmy się z przyjaciółmi na lotnisku. Nagle to wszystko się wydało tkaie strasznie oficjalne, suche i pozbawione romantyzmu. Ja żeby sobie ubarwić ten romantyzm, napisałem piosenkę właśnie o Australii – „1788”. Jest to data przybicia do wybrzeży Australii pierwszego okrętu-więzienia z Anglii, wiozącego więźniów do Australii, bo jak wiecie była to kolonia karna Imperium brytyjskiego. No i pozwolę sobie to zaśpiewać.”

Opracował: Kamil Dźwinel

Dziennikarka – „W nas jest Raj i Piekło. I do obu szlaki”. Którym szlakiem Twoim zdaniem idzie się trudniej?

Jacek – To jedna i ta sama droga. Dopiero na końcu okaże się, dokąd nas zawiodła. Ksiądz Tischner powiedział kiedyś, że jeśli na tamtym świecie będziemy za coś ukarani, to na pewno nie za to, co uznawaliśmy za nasze grzechy. Jeśli zostaniemy nagrodzeni – to na pewno nie za to, co uważaliśmy za zasługi.

Opracował: Lodbrok

Rękopis / Maszynopis

Nuty

Nagranie