(O pierwszym skrzypku)

Co tam widać w perspektywie?
Góra łachów a się rusza.
To dziad Kaczorowski wstaje,
Szukać szczęścia w starych puszkach.

Ledwie świt nad miastem blady
Drzwi śmietnika już odmyka
Wczoraj z walizami gwiazdor,
Dzisiaj z workiem jak słoikarz.

By się życiem nie przejmować,
Podśpiewuje pieśń radosną,
Już dokładnie nie pamięta,
Czy kaszubską, czy krakowską.

La, la, la, la….

Towarzyszka jego życia
Dawno zeszła już na marne.
Twarz od wódki fioletowa
Garb na plecach, w ręku garnek.

Chce zanucić coś do marszu,
Lecz zapomniał jak piosneczka
Szła. O, chyba już pamięta,
Tak, to będzie „szła dzieweczka”.

La, la, la, la…

Społeczeństwo obok biegnie,
A dziad siedzi, czyta neon.
Każdy chętnie się pociesza,
Że tan dziad to jeszcze nie on.

I dlatego Kaczorowski
Chce odwiedzić urząd miejski
I zatwierdzić nowy etat:
Wolny dziad obywatelski.

– Ja tu niżej podpisany,
W myśl pożytku ze mnie w mieście,
W nawiązaniu do tobołów,
Dawać mi tu dziesięć dwieście!

A tymczasem w barze POSTiW
Gra węgierski Locomotiv.
Dziad zanuci, z resztek podje,
Przecież świetnie zna melodię.

La, la, la, la…

I tak śni nasz pierwszy skrzypek,
Lęka się, że dziadem będzie.
Chciałby mary złe odgonić,
Występować jak najprędzej.

Nagle budzi go dyrygent:
– To galówka! Kaczor nie śpij!
Teatr Wielki, przemówienia!
Więc on zrywa się do pieśni:

La, la, la, la…

sł. Jacek Kleyff

Informacje dodatkowe

Inspiracja

brak

Jacek o

brak

Rękopis / Maszynopis

brak

Nuty

Nagranie

brak