– Można powiedzieć, że rok 1980 nie był dla was, tak jak dla wielu, momentem odblokowania swobodnej wypowiedzi… „Wyzwoliliście” się wszak wcześniej, ale stal się na pewno okazją do poszerzania kręgu odbiorców. Co mieliście do zaproponowania rozpalonej publiczności w nowym klimacie politycznym?

Myśmy wtedy bardzo dużo śpiewali. Ten pierwszy program bardzo nam się udał, jeżeli chodzi o przyjęcie przez publiczność. „Mury” były traktowane w sposób bardzo polityczny, bo taka była atmosfera w kraju. Wpadłem wtedy na pomysł napisania programu zupełnie apolitycznego, w którym każdy jednak odczyta sobie te treści, których pragnie. Był to program „Raj”, na wybranych motywach z Pisma Świętego, z użyciem tekstów Zbigniewa Herberta: „Przesłuchanie anioła”, „U wrót doliny”, „Sprawozdanie z raju”. Pozostałe piosenki napisałem sam, przy czym właśnie te trzy utwory Herberta tak pasowały do naszej koncepcji, że to ja się do nich dostosowałem konstruując ten program. Jest to też poniekąd wynik naszej fascynacji Herbertem; obaj z Przemkiem uważamy go za najlepszego żyjącego poetę polskiego. I napisaliśmy do tego muzykę. Ze wszystkich naszych wspólnych programów, ten uważam za najlepszy. Był chyba najgłębiej przeżyty, najprawdziwszy w swojej „podskórnej” treści i najmniej publiczny. Zaprezentowaliśmy go po raz pierwszy na kolejnym festiwalu studenckim w Krakowie w 1980 roku. „Raj” był tam do tego stopnia „ciepły”, że moja żona przywiozła tekst z cenzury (graliśmy w Teatrze Starym) dosłownie pięć minut przed występem. Całość była jeszcze nie przećwiczona, teksty gdzieś leżały, Przemek miał je przyklejone na gitarze, ale towarzyszyła temu tak niesłychana atmosfera – ludzie siedzieli po dwie osoby na jednym fotelu, stali w korytarzu i słuchali (były wystawione kolumny) – że jakoś udało nam się ten program zaśpiewać. Niestety „Raj” śpiewaliśmy rzadziej, ponieważ ludzie strasznie pragnęli treści politycznych. Według obliczeń Zbyszka, który notował wszystko w specjalnym notesie – „Mury” zagraliśmy co najmniej 400-500 razy, „Muzeum”, które powstało rok później sto kilkadziesiąt do dwustu, a „Raj” tylko trzydzieści parę razy. Trzy miesiące później powstała „Solidarność”, ludzie szukali czegoś innego i gdy jeździliśmy po klubach studenckich najczęściej prosili nas właśnie o „Mury”. A gdy powstało „Muzeum”, to o „Muzeum”. „Raj” był takim dzieckiem nieszczęśliwym, porzuconym, co nie zmienia faktu, że uważam ten cykl piosenek za najlepsze nasze wspólne dzieło i za najlepszy okres w mojej twórczości.

"Przekaz" nr 1, IV 1887r.

Nadesłał: Piotr Uba
Przepisała: Beata Kosińska