– Czy do historii, której poświęcił Pan kilka cykli swoich piosenek, ma Pan inny, niż do polityki stosunek? Były to przecież piosenki bardzo konkretnie osadzone w historii

– To trochę inna sprawa. Zaczęło się w okresie Solidarności, kiedy nagle wolno było wszystko mówić i wolno było kopać “czerwonego”. I pisać piosenki interwencyjne, i pluć, i mówić po nazwisku. Wtedy przyszło mi do głowy, żeby napisać coś, co ustawia ten okres naszej rewolucji, czy ewolucji w perspektywie historycznej. To nie była przekora, tylko – wydaje mi się – moja mądrość nastoletnia. Chciałem, żeby moi słuchacze zrozumieli, że oni są tylko elementem pewnego mechanizmu, że powtarzają pewien schemat, który był już raz, drugi, piąty i który powtórzy się jeszcze nieraz. Kiedy rewolucjoniści budują nowy świat, wydaje im się, że oni właśnie są najważniejsi. Ja to rozumiem, ale wiem też, że oni powinni wiedzieć – i to chciałem im w miarę możliwości przekazać – że powtarzają pewien schemat. I to, że siłą człowieka jest wiedza o sobie. Natomiast niewiedza jest źródłem posunięć pochopnych, nietolerancyjnych, gwałtownych i – w końcu – tragicznych.

"Express Wieczorny", 18 V 1990r.

Nadesłał: thomas neverny
Przepisała: Beata Kosińska