Bartek: Pierwsze pytanie do Pana Jacka. Co u Pana słychać (b. ogólne, ale nic więcej nie przychodzi mi do głowy)?

Jacek Kaczmarski: Nie skarżę się.
J.K.: Lekki stan „postcoitalny” – skończyłem powieść „Napój Ananków”, która się ukaże za dwa tygodnie.
J.K.: Jutro wreszcie pojawi się płyta „Dwie skały”, czeka mnie 40 koncertów, zanim będę mógł się zabrać za coś nowego.

Sowa: Jak często Pan bywa w kraju?

J.K.: Co roku jesienią na 2-3 miesiące.
J.K.: Ten rok był wyjątkowy – z przyczyn rodzinnych byłem tu już trzykrotnie.

Solo: Jak długo zostanie Pan w Polsce?

J.K.: Do końca roku.

Rok: Co zdecydowało o wyjeździe do Australii? Czemu nie chciałeś zostać w Polsce?

J.K.: Zauroczenie Australią, które trwa już 13 lat, warunki bytowe (żyje tam się dwa razy taniej, niż w Polsce), potrzeba dystansu do „przeklętych naszych problemów”.

Jaro: Czy Australia to kraj, który możesz nazwać drugą ojczyzną?

J.K.: Chyba jeszcze nie, chociaż mam już australijski paszport. Na razie traktuję ją jako swoją „pracownię” i miejsce odpoczynku od wspomnianych problemów.

Lolo: Czy koncertuje Pan w Australii?

J.K.: Nie – poza wyjątkowymi okazjami typu koncerty „dla sprawy”.

Kolo: Jak postrzegana jest Pana twórczość w Australii, czy ma Pan słuchaczy wśród rdzennej ludności?

J.K.: Ponieważ tam nie występuję, rdzenna ludność nie wie o moim istnieniu, ale zwróciła się do mnie Kulcha — organizacja promująca wielokulturowość australijskiego społeczeństwa, z propozycją koncertów i przekładów prozy.
J.K.: Ale to plany na XXI wiek.

Maciek: To w Australii nie ma problemów?

J.K.: Oprócz problemów osobistych, które ma każdy i wszędzie – nie ma.
J.K.: Uciążliwość życia codziennego, którą znamy z Polski i Europy (biurokracja, niesolidność, agresja), tam udało sprowadzić się do minimum.

Maciek: A to ciekawe bo myślałem, że nie ma takiego miejsca na ziemi.

J.K.: Australijczycy też tak twierdzą, tzn. że i tam za 20 – 30 lat będzie tak jak wszędzie.

Krzycho: Czy interesuje się Pan nadal sprawami Polski, czy też nabrał Pan do nich całkowitego dystansu?

J.K.: Interesuję się nimi, piszę o nich, ale właśnie dlatego, że nabrałem dystansu.
J.K.: Mrowisko da się opisać tylko z zewnątrz.

Kutwa: Czy teraz w Polsce znalazłby Pan miejsce dla siebie?

J.K.: Gdybymnie miał wyjścia – zapewne tak i chyba by to nie bolało.
J.K.: Ale lepiej mieć w życiu wybór, niż go nie mieć.

Student: Czy myśli Pan o powrocie do Polski na stałe? Jeżeli nie – to dlaczego?

J.K.: Nie mylę, bo obecna sytuacja mi odpowiada.
J.K.: Będąc w Polsce, mam dystans do swojego życia w Australii, żyjąc tam, mam dystans do Polski.
J.K.: W sztuce, niezależnie od jej rangi, dystans jest sprawą zasadniczą. Również w sztuce życia.

Gol: Jak teraz postrzegasz zmiany w Polsce?

J.K.: Cierpko. Żal mi ludzi, nawet jeśli sami sobie, jak to w demokracji, urządzają ten los.

Krzycho: Czy cieszy się Pan z Polski o którą Pan walczył: wolną i niepodległą, która na prezydenta wybiera sobie spadkobiercę tamtego systemu, z którym Pan walczył?

J.K.: Z Polski się cieszę. Wolność i niepodległość, a także demokracja, polega na tym, że rządzą ci wybierani, a nie na tym, że rządzą akurat nasi.

Jarek: Co się stało z naszym smakiem? Panie Jacku, traktując incydent z Panem prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w Charkowie i Kaliszu w kategoriach tylko estetycznych, czy sądzi Pan, że pobłażliwy stosunek Polaków do takiego zachowania Głowy Państwa jest wyrazem swoistego, charakterystycznego dla nas „smaku”, czy też raczej dowodzi o braku smaku ?

J.K.: Nie traktuję tego incydentu w kategoriach estetycznych.
J.K.: Była to gruba wpadka polityczna.
J.K.: Osobną sprawą jest powszechny w Polsce brak smaku dotyczący wszystkich dziedzin życia, który jest funkcją braku wykształcenia.

Ewa: Na kogo głosowałeś?

J.K.: Nie muszę odpowiadać na to pytanie – mój stosunek do wyborów prezydenckich ujął najlepiej słuchacz „Trójki” – brydżysta: To dramat wyciągnąć 13 blotek.

spalding: A jednak, czy z tej wpadki nie powinno urodzić się jakieś dziecko?

J.K.: Już się urodziło. Trzeba patrzeć i pilnować co z niego wyrośnie.

Klawa: Która opcja polityczna jest teraz Panu najbliższa?

J.K.: Unia Wolności.
J.K.: Po wyborach prezydenckich chyba powinno się mówić „w domyśle – Olechowski”.

plonk: Może zrobimy przerwę z tą polityką, wolałbym usłyszeć np. o tym, co nowego w Twojej twórczości…?
bcbbc: Czy koniecznie trzeba gadać o jakichś wzniosłych sprawach?? Kaczmarski też człowiek no nie ??

J.K.: Odsyłam do płyt „Dwie skały” i mojej powieści „Napój Ananków”.
J.K.: Dużo ironii, polityka tylko jako tło ludzkich wyborów, raczej opis sytuacji niż osąd ludzi.
J.K.: Ponad 40 lat życia to spory rezerwuar wątków czysto ludzkich, i rubasznych i tragicznych.

spalding: Po sierpniowym koncercie w Sopocie z utęsknieniem czekamy na materiał „Dwie skały”. Kiedy premiera sklepowa? Jeśli się można zapytać oczywiście.
Taclem: Proszę o jakieś wyjaśnienie dotyczące opóźnienia w wydaniu ostatniej płyty.
Lasy: Kiedy ukaże się wreszcie Pana nowa płyta? W czym tkwi problem?

J.K.: Jutro premiera i koncert w radiowej „Trójce”.
J.K.: Opóźnienie bierze się z tego, że zmieniałem wydawcę.
J.K.: Pomaton, z którym byłem związany od 10 lat i ostatnio z małą satysfakcją zagwarantował sobie w umowie 9-miesięczną karencję przed przeprowadzką.
J.K.: Przyjęło mnie Polskie Radio i jak na razie jestem zadowolony, podobnie jak Przemek.

Taclem: Czy płyta jest akustyczna czy nagrana z muzykami ?

J.K.: Jest nagranie na żywo z koncertu – głos i gitara.

bcbbc: Twoje nagrania są już osiągalne przez NAPSTERA. Powiedz, co Ty o tym sądzisz???
MPI: Co sądzi Pan o mp3 ? Czy chciałby Pan oferować swoje utwory w tym formacie zapisu??

J.K.: Nie wiem, co to jest Napster i mp3 więc, jak mówi Zbyszek Łapiński, proszę mnie nie obrażać.

sztywny: ? Pomaton już nie tylko Pana wykiwał.
Tom_Ash: Co Pan myśli o fali kiczu muzycznego zalewającego rynek muzyczny (boysbandy, disco polo)?

J.K.: Dużo by mówić. Rozstanie z Pomatonem to mój trzeci w życiu rozwód.
J.K.: Pamiętam, jak ci chłopcy przyszli do mnie 10 lat temu z prośbą o pozwolenie wydawania moich kaset, kopiowali je po nocach w łazience, dowozili na koncerty rozpadającym się Wartburgiem, przyjeżdżali na piwo do Monachium.
J.K.: Może tak już musi być.
J.K.: Podobnie jest z kiczem. Póki są chętni na byle co, to byle co będzie się szerzyło.

bcbbc: To znaczy, że nie chcesz wiedzieć o Napsterze i Mp3, bo nie wątpię, że jesteś człowiekiem mądrym i wykształconym. Pytałem tylko, co Ty na to, że dzień przed premierą Twoje nagrania są w sieci do ściągnięcia?

J.K.: Może tak już musi być.
J.K.: A serio zasadniczy problem jest w tym, co jest nieuniknione, a z czym można walczyć.
J.K.: Jeżeli, jak twierdzą moi przyjaciele, nieuniknione jest dla mnie zapoznanie się z komputerem i internetem, to w takim razie nie mam wpływu na to, co dzieje się w cyber przestrzeni.

tomek12: Jak można nabyć Pańskie starsze nagrania – czy są jakoś wznawiane?

J.K.: Istnieje projekt Polskiego Radia stopniowych wznowień.
J.K.: Na razie trzeba dzwonić albo dobijać się do Pomatonu; to co zostało nagrane bywa też w miarę możliwości na stolikach koncertowych.

Carla: Carla: W szkole średniej byłeś moim idolem (lata 80-84).
Wojtek-S: Mam 30 lat. Wychowałem się na Pana piosenkach. Za to będę Panu dozgonnie wdzięczny. Dziękuję. PS. W latach 80 – tych, gdy spotykało się na wyjazdach młodych ludzi, jednym z podstawowych kryteriów oceny, czy są sensowni, było pytanie: „Znacie piosenki Kaczmara”?

J.K.: Mogę się tylko cieszyć, ale słowo idol w moim pojęciu kłóci się ze świadomym odbiorem jakiejkolwiek sztuki.
J.K.: Wolę być poprzez nią po prostu kimś bliskim.

Taclem: Czy wiesz, że Twoje piosenki są niekiedy traktowane przez uczniów jako pomoce naukowe ?

J.K.: Wiem i ubolewam nad tym.
J.K.: Przestrzegam przed brakiem dystansu, są one:
1.subiektywne,
2.emocjonalne,
3.niesprawiedliwe,
4.moje.

MPI: Jak odnosi się Pan do określania Pana słowami ? „bard Solidarności”? Czy w Pańskim osobistym przekonaniu ma miejsce podział na Solidarność tamtą (z lat 80-tych) i obecną?

J.K.: Nie wypieram się roli, którą pełniłem i to świadomie.
J.K.: Rzecz jasna, że są to dwie różne Solidarności.

shago: Jak zareagował Pan na insynuacje polskiej prawicy, że sprzedał Pan swoją przeszłość przyjmując odznaczenie od Kwaśniewskiego?

J.K.: Żyjemy w wolnym kraju, każdy może mówić co chce.
J.K.: Ludzie sfrustrowani (sam taki kiedyś byłem) są bardzo szybcy w totalnym dyskwalifikowaniu lub kanonizowaniu osób publicznych.

Waga: Pana występ na koncercie z okazji rocznicy ZSP (?) wywołał wielką konsternację. Dlaczego Pan to zrobił?

J.K.: Podobno niektórzy z moich przyjaciół byli zgorszeni.
J.K.: Dostałem zaproszenie na koncert „Gigantów sceny studenckiej”. Moi koledzy artyści stwierdzili zaś, że wyrazili zgodę dowiedziawszy się, że ja tam wystąpię.
J.K.: Zdaje się, że to się nazywa manipulacja, ale oczywiście mnie to nie usprawiedliwia.
J.K.: Dodam jeszcze, że oprócz pierwszego rzędu, w auli Politechniki były dziesiątki ludzi, których znałem jeszcze z lat 70. z klubów studenckich, w których występowałem.
J.K.: Takie to były niejednoznaczne czasy.

JMB: Panie Jacku, żywot artystów w latach 90-tych stopniowo się pogarszał, aż dojrzał do naturalnej śmierci dzisiaj. Mam na myśli ambitniejsze formy. Dlaczego nowa władza nie zrobiła nic, aby zmienić prawo, by tzw. sponsorom opłacało się sponsorować. Przecież Pan zna nową władzę, dlaczego zapomniano o artystach opery, teatru, muzyki klasycznej? Zna Pan Niemcy, ja też. Tam opłaca się być artystą i

J.K.: Znam tylko niektórych ludzi związanych z „nową władzą” i zapewniam, że niestety sprawy sztuki są ostatnim z ich problemów.
J.K.: Ambitna sztuka nie powinna liczyć na sponsorów w żadnych warunkach, choć to brzmi idealistycznie.
J.K.: Jacy mecenasi, taka sztuka.

Tom_Ash: Kiedyś w Pana tekstach inspiracją był ustrój. Jak jest dzisiaj??
Aga: Jakie tematy przeważają obecnie w Pana twórczości

J.K.: Nie przypuszczam, żeby ustrój kiedykolwiek mnie inspirował.
J.K.: Buntowałem się przeciw samotności człowieka, zagrożeniom ze strony systemów, innych ludzi, kapryśnych bogów i przebiegłych diabłów.
J.K.: Po upadku komunizmu zagrożenia pozostały, tylko można o nich otwarcie mówić.
J.K.: Więcej też jest prawdziwych bądź iluzorycznych możliwości samoobrony przed nimi.

waga: Czy czuje się Pan jeszcze zaangażowany ?

J.K.: W życie i twórczość – tak.
J.K.: W walkę z komunizmem – nie, bardzo trudno jest walczyć z cieniami, choćby było ich wiele.

ppp: Czy nie obawia się Pan, że coraz mniej osób Pana słucha i że staje się Pan dinozaurem sceny?

J.K.: Gram tylko tyle koncertów, ile jestem w stanie – 40-50 rocznie, i tylko tam, gdzie mnie zapraszają.
J.K.: Interesuje mnie bardzie pisanie niż odtwarzanie, a na to ilość odbiorców nie ma wpływu.
J.K.: Poza tym, po Parku Jurajskim widać, że dinozaury działają na zbiorową wyobraźnię młodych ludzi i to mi wystarczy.

spalding: Czy dużo piszesz „do szuflady”?

J.K.: Chowam rzeczy niedokończone i moim zdaniem niedobre lub nadmiernie osobiste.
J.K.: Jest tego sporo, ale nie nadaje się do druku.

hawran: O czym jest ta powieść?

J.K.: Ha ha – mieszanka „fantasy” i przetworzonych wspomnień z pracy w Radiu Wolna Europa.
J.K.: Satyra na rzeczywistość wirtualną, wirtualną wolność i dwuznaczna pochwała potęgi mitu.

spalding: Książka i tak zostanie przeczytana, gwoli wprowadzenia prosiłbym o etymologię słowa „Ananki”.

J.K.: Anankowie to legendarny lud żyjący za Uralem.
J.K.: Sami nazywają się „An’ka”; grecki skryba z Bizancjum skojarzył ich z boginią konieczności – Ananke.

Lasy: Czy będzie to powieść o wychodzeniu z nałogów?

J.K.: Nie, jeśli nie traktować marzeń i wyobraźni jako nałogu, ale wątek narkotyków i miłości homoseksualnej odgrywa tam jakąś rolę.

uczestnik: Dlaczego Pan tak dużo pali?

J.K.: Suma nałogów jest stała.

blondyn: Czy interesuje Pana sport, pod wszelkimi postaciami? i czy oglądał Pan mecz Polska –Walia?
hawran: Jak Pan ocenia występ polskich sportowców na olimpiadzie?

J.K.: Tak, jak najbardziej, na oba pytania, ale wolę obserwować zmagania bez udziału polskich sportowców, np. ligę angielską.
J.K.: Angażowanie się w narodowy wymiar sportu, któremu chcąc nie chcąc ulegam, jest moim zdaniem niezdrowe.
J.K.: Zwłaszcza dla palącego kibica polskiej piłki nożnej.

spalding: Czy lubisz czytać książki z gatunku fantasy, political-fiction, jeśli tak to, czy istnieją jacyś ulubieni autorzy?

J.K.: Nie mam ulubionego gatunku literackiego. Mam pisarzy, których chętnie czytam: Grisham, McDonald – Fraser, z klasyków: Thackeray, z polskich: Pilch, Michał Komar.

DYM: Co Pan sądzi o takich cybernetycznych pogawędkach?

J.K.: Zabawne.
J.K.: Dobrze by było, widzieć wasze twarze.

Andrew7: Po co bierze Pan udział w tym czacie? Czy to ma sens?

J.K.: Z tego samego powodu, dla którego śpiewam – poproszono mnie.
J.K.: Nigdy nie wiadomo, z jak błahej rozmowy czy lektury wyłoni się coś istotnego – choćby wątek następnej powieści.

Kali: Czy autoryzuje Pan swoje dzisiejsze wypowiedzi?

J.K.: Odpowiadam na pytania osobiście więc, jak od 30 lat, autoryzuję sam siebie.

Taclem: Czy to pierwszy Twój czat? Czy możemy liczyć na następne ?

J.K.: Nie, chyba 3 lub 4. Zobaczymy, czy ktoś jeszcze mnie zaprosi.
J.K.: Osobiście nie przewiduję posiadania komputera z dostępem do internetu przed końcem 2001 roku.

lizard: Jak Pan udowodni, że jest Jackiem K.?

J.K.: Ja na to dowodu nie potrzebuję.

Hubert: Czy dużo Pan pali papierosów, bo od 12.00 wypalił Pan chyba całą paczkę. Dlaczego??

J.K.: Palę piątego, bo to pozornie pomaga w skupieniu, nie 2 paczki dziennie – nigdy w samochodzie i nigdy na koncercie, nie mam trzeciej ręki, oraz nigdy w łóżku.

Maciek1: Skoro są pytania, ile Pan pali papierosów, to ile Pani pije?

J.K.: Od roku nic. Może stąd sugerowana w pytaniu zmiana płci.

Taclem: Jakiej muzyki słucha Jacek Kaczmarski i czy ma ona wpływ na jego kompozycje? ?

J.K.: Głównie klasycznej ze wskazaniem na Mozarta.
J.K.: W samochodzie – Kabaret Starszych Panów, Kuba Sienkiewicz, Budka Suflera i australijska muzyka aborygeńska.
J.K.: Wszystko ma wpływ – jak mówi Przemek – muza jest córką pamięci.

Moderator: Serdecznie dziękujemy panu Jackowi Kaczmarskiemu i wam za udział w czacie.
Dziękuję gorąco. Do następnej okazji, pozdrawiam internautów (-tki!).

Moderowała: Agnieszka Krawczyk
Spotkanie odbyło się 13.10.2000 (12:00)

Czat wp.pl, 13 X 2000r.