Moderator: Pozdrawiam pokój jest teraz moderowany. Teraz prosimy o ewentualne rozmowy w innym pokoju. Zapraszam przed godziną 15. Nazywam się Andrzej Grabowski. Witam serdecznie pierwszych gości. Jeszcze 30 minut cierpliwości i będziemy mieli okazję porozmawiać z Jackiem Kaczmarskim. Otrzymujemy już pytania, które zadamy Jackowi. Mam nadzieję, że odpowiedzi będą satysfakcjonujące. Dla osób, które być może nie znają bliżej naszego Gościa przygotowaliśmy, krótki biogram. Adres: http://czat.onet.pl/goscie/kaczmarski/
Moderator: Witam ponownie. Wkrótce będziemy mogli zaczynać. Jacek Kaczmarski jest w tej chwili w Warszawie, a cały czat jest moderowany z Krakowa , z siedziby onetu.
Ze względów technicznych podawać będziemy z prawej strony ekranu jedynie liczbę uczestników czatu, a identyfikowany będzie Jacek Kaczmarski i moderator.
Moderator: Jeszcze raz witam wszystkich serdecznie podczas czatu z Jackiem Kaczmarskim w onet.pl. Nazywam się Andrzej Grabowski. Mam nadzieję, że pomogę w przekazaniu najważniejszych i najczęściej powtarzających się pytań. Cały zapis czatu będzie udostępniony pod adresem, który podamy na koniec debaty. Jacek się właśnie zalogował. Witam Cię w imieniu internautów uczestniczących w naszym spotkaniu. Mamy już kilka pytań, które nadeszły wcześniej. Proponuję od nich zacząć, a później będziemy zadawać kolejne, które będą zadawane w trakcie. Zatytułowaliśmy nasze spotkanie : „Gdy mury runęły”. Czy rzeczywiście Twoim zdaniem runęły?

Piotr_Wilam: Jak oceniasz lata 90.? Moje zdanie jest takie ze romantyzm się skończył i zaczął się pozytywizm. Czy Ty zmiany akceptujesz czy żyjesz nostalgią za dawnymi czasami, czy może jest jakaś trzecia droga?
Moderator: Czy macie w Warszawie jakieś kłopoty?
Heniek2000: Czy wróciłeś na stałe do Polski?

J.K.: Witam serdecznie, pierwszy raz w tym medium. Z góry przepraszam za nieumiejętność poruszania się w nim.
J.K.: Absolutnie akceptuję zmiany, jako coś nieuchronnego, co nie znaczy, żeby sprawiały mi wyłącznie radość. Myślący człowiek każdego dnia, moim zdaniem, na nowo określa się wobec świata. A z tego wynika, że romantyzm nie mógł się skończyć; Przestał być epoką literacką, a stał się pewnego rodzaju stanem świadomości i ducha, dostępnym każdemu człowiekowi w jakimś okresie jego życia, a niektórym przez całe życie.
J.K.: Poza tym, jeśli chodzi o dzisiejszą rzeczywistość polską, jakoś trudno mi dostrzec skutecznych pozytywistów.
J.K.: Nie. Przyjechałem jak co roku na kilka miesięcy by wypromować nowy program „Dwie skały”, nową powieść „O aniołach innym razem” oraz reedycję płyty „Mury” sprzed 20 lat.
J.K.: Przepraszam za małe kłopoty techniczne.

Irek_Bibrzycki: Co było Twoim najważniejszym przeżyciem w Australii?

J.K.: Rozwód.

Eros_99: Czy lubisz swoją piosenkę Mufka? W jakiej sytuacji powstała?

J.K.: Bardzo lubię, chociaż nie jest to moja piosenka. Ja tylko przetłumaczyłem słowa popularnej w pubach i barach Melbourne australijskiej piosenki ludowej o korzeniach francuskich.

Natalia Iwan: Dlaczego gdy stan wojenny zastał Cię w Paryżu jako patriota nie wróciłeś do Polski ?

J.K.: Bo jako patriota miałem wystarczająco dużo do zrobienia dla podziemnej Solidarności na zachodzie.

Moderator: Kto dzisiaj przychodzi na Wasze koncerty, np. niedawno w warszawskiej „Romie”?

J.K.: Wszyscy, od 14 do 90 roku życia.

demol: Za czasów emigracyjnych byłeś ultra liberalnym „kapitalistą” w stylu Adama Smitha. Dzisiaj przyznajesz się do poglądów wręcz socjalistycznych (Unia Pracy). Skąd to się wzięło? Z konieczności życia z zasiłku dla bezrobotnych?
Marianin: Mówiłeś, że nie zamykasz drzwi nawet przed Ojcem Rydzykiem? Słuchasz Radia Maryja z przyjemnością?

J.K.: Nie przyznaję się do poglądów socjalistycznych. Moje więzi z Unią Pracy i Unią Wolności mają charakter osobisty, nie polityczny. Nie muszę już żyć z zasiłku, więc pozostaję przy przekonaniu, że każdy człowiek odpowiada za siebie i im mniej polega na jakichś instytucjach, tym dla niego lepiej. Co nie oznacza, że nie powinny one istnieć, ze względu na wielu naprawdę bezradnych.
J.K.: Radio Maryja nie dochodzi do Australii. Zdarza mi się słuchać go w Polsce bo odsłania mi tę jej część, której istnienia nawet nie podejrzewałem.

Wit: Skąd miałeś kasę na swoje imponujące, „pomnikowe” wydawnictwo „dzieł zebranych”. Jaki był nakład i rząd kosztów? Dzieła Herberta długo na takie wydanie pewnie poczekają?

J.K.: To pytanie do wydawcy, Adama Borowskiego (volumen), który był pomysłodawcą przedsięwzięcia. O ile wiem, zwróciło mu się po trzech miesiącach od ukazania się książki.

Lechu: Jak dzisiaj, z perspektywy czasu podchodzisz do swoich dawnych utworów? Lubisz je grać, czy wolisz swoje najnowsze piosenki?

J.K.: Wolę najnowsze, ale dawne utwory zdarza mi się grać jak ostatnio w Romie z Przemkiem i Zbyszkiem, z uczuciem świeżości, nowego odczytania, a czasem i zdziwienia, że coś takiego kiedyś udało mi się napisać.

Natalia Iwan: Czy myślisz, że jesteś na tyle dobrym muzykiem i autorem tekstów, że w normalnych, komercyjnych warunkach osiągnąłbyś sukces taki jak w latach 80?

J.K.: Nie skarżę się na mój obecny status. Bez ekstrawagancji, ale żyję z niego. Zarówno z nagrań najnowszych piosenek, jak i z prozy.

doni: Czy utrzymujesz się tylko z działalności artystycznej ?

J.K.: Tak.

imhbl: Czy nie wydaje Ci się że „mury runęły a na ich miejsce natychmiast wyrosły nowe, jeszcze trudniejsze do zburzenia, a co gorsza podkopujące wiarę w sens życia ?

J.K.: Dokładnie tak i to miałem na myśli pisząc tę piosenkę 21 lat temu. Tyle, że nikt nie chciał mi wierzyć.

kierba: Jaka jest Twoja filozofia życiowa? Co jest dla Ciebie najważniejsze?

J.K.: Żyć twórczo, w miarę spokojnie, jednym słowem dawać innym tyle, żeby się nie wyjałowić i nie krzywdzić najbliższych.

jeju: Co myślisz o polskiej muzyce w radiu? Czy taka komercyjna sieczka jaką nadaje RMF i radio Zet to jest obraz polskiej muzyki? Chciałbyś żeby w tych stacjach prezentowali Twoje piosenki?

J.K.: Myślę, że to nie jest obraz polskiej muzyki, ale nie wiem czy taka twórczość jak moja, znalazłszy się w tych stacjach, nie stałaby się automatycznie fragmentem owej sieczki na zasadzie prawa, że środek przekazu staje się przekazem.

Marcin Jasionowicz: Czy dzielisz swoją twórczość na okresy „polski” i „emigracyjny”? Dla wielu „Mury”, „Raj’ czy „Muzeum” są znacznie lepsze, niż cykle jawnie „zaangażowane”, powstałe na emigracji.

J.K.: Oczywiście istnieje taki podział i wśród utworów emigracyjnych jest wiele o charakterze jawnie interwencyjnym. Dlatego najbardziej lubię najnowsze rzeczy, gdzie polityki nie ma prawie wcale.

Moderator: Pisałeś w Gazecie Wyborczej, że człowiek nienawidzi bo czuje, że nie ma racji. Kogo nienawidzisz we współczesnej rzeczywistości?

J.K.: Zdarza mi się nienawidzić głównie siebie, zwłaszcza wtedy, kiedy nie mam racji. Nienawiść do innych jest uczuciem jałowym; jeśli go doznaję, kanalizuję natychmiast w twórczości.

Manon: Dlaczego pozwoliłeś, aby Twoja piosenka „Obława” znalazła się na ścieżce dźwiękowej filmu „Młode Wilki” ? Wydaje mi się , że tekst jest zbyt głęboki, aby podpinać go pod bandę rozwydrzonych małolatów.

J.K.: Nikt mnie nie pytał o zdanie.

Prowokator: Czy Twoja długa nieobecność w Polsce nie spowodowała, że chciałeś znów zaistnieć publicznie,stąd udział w Ruchu na Rzecz Tolerancji i manifestacyjne propagowanie miękkich narkotyków.?

J.K.: Myślę, że coś w tym jest. Na zachodzie tego rodzaju akcje są czymś bardzo naturalnym i nie zdawałem sobie sprawy, ze względu na długą nieobecność w kraju, że tu mają one jednoznaczną konotację polityczną. Ale wydaje mi się, że i bez tego rodzaju prowokacji istnieję poprzez swoje utwory w wystarczającym stopniu.

Natalia Iwan: Jesteś dla wielu ludzi autorytetem moralnym. Czy nie obawiasz się że propagując narkotyki i przyznając się do alkoholizmu wpływasz na ich decyzje które mogą być przyczyną nieszczęścia?

J.K.: Przyznanie się do alkoholizmu jest fragmentem terapii i wielu ludzi z klubów AA czuje się lepiej, dowiadując się, że ich choroba dotyka także osób publicznych. Legalność miękkich narkotyków ogranicza czarny rynek i pozwala kontrolować skalę choroby społecznej, przynajmniej na przykładzie doświadczeń holenderskich i brytyjskich.

jeju: Czy nie uważasz, że Twoja dzisiejsza obecność w najbardziej komercyjnym w polskim Internecie serwisie, nie jest tym samym co prezentowanie piosenek w Radiu Zet czy RMF (tzn. komercyjnym sprzedawaniem się)?

J.K.: Nie wiem, bo jestem w czymś takim po raz pierwszy. Sam nie mam komputera ani internetu. Moja wiedza na temat nowoczesnych mediów kończy się na obsłudze faksu.

kierba: Ponieważ jesteś dla wielu autorytetem – powiedz kto jest dla Ciebie autorytetem?

J.K.: Mój ojciec. A z osób publicznych ksiądz Tischner, Zbigniew Herbert.

123: Jakie książki czytasz? Jaką literaturę preferujesz? Czy nadal lubisz Sienkiewicza?

J.K.: Odpoczywam przy Sienkiewiczu. Inne lektury dobieram zależnie od tego, nad czym ostatnio pracuję. Przy książce „O aniołach innym razem” czytałem „Bakunowy faktor” Bartha i na wyrywki Bułchakowa. W związku z przyszłorocznym projektem, czeka mnie ponowna lektura „Pamiętników Maurycego Beniowskiego”.

imhbl: Czy pozwoliłbyś własnemu dziecku zapalić skręta albo łyknąć extasy? (usunięcie nawiasu)Jeśli tak to czy nie myślisz, że to mógłby być początek jego końca?

J.K.: Myślę, że rzecz nie polega na pozwoleniu. Zbyt oczywisty zakaz prowokuje do jego złamania. Idealnym sposobem zapobiegawczym jest wypełnienie życia młodego człowieka taką ilością spraw fascynujących (z myśleniem na czele), żeby sztuczna symulacja nic mu nie była w stanie zaoferować.

Rafa: Gdzie czujesz się lepiej – w Australii czy w Polsce. Emigracja jest dla Ciebie sposobem życia czy przypadkową przygodą?

J.K.: W Australii z przyjemnością pracuję. W Polsce z przyjemnością się męczę. To był mój pomysł – całkiem serio – na życie: mieć dwa punkty odniesienia, tak, by w żadnym z tych dwóch ekosystemów nie ugrzęznąć i nie stracić do siebie dystansu.

Moderator: Cytowałeś kiedyś Ciorana, iż nie ma chyba narodu, którego przedstawiciel nie chciałby poderżnąć gardeł połowie pobratymców. Czym byś to uzasadnił?

Jacek_Kaczmarski: Zbyt dobrą znajomością pobratymców i siebie samego.

demol: Obrazek: Sto osób przyjechało na koncert artysty. Artysta nie pojawił się bo ma wszystkich gdzieś. Brzmi znajomo?

J.K.: Zdarzało mi się. Widocznie nic na to nie mogłem poradzić.

imhbl: Twoja recepta na życie: Być niepokornym i dostawać cały czas cięgi, czy może żyć spokojnie dusząc sprzeciw wewnątrz ?

J.K.: Od duszenia sprzeciwu robią się wrzody, cięgi mogą ukształtować kręgosłup.

raf: Tylko gitara – czy nie czujesz się ograniczony muzycznie przez ten instrument?

J.K.: Nie. Im więcej instrumentów, tym gorzej słychać słowa.

Marcin Jasionowicz: Czy sądzisz, że masz coś do powiedzenia tym, którzy należą do pokolenia znającego komunizm tylko z opowieści – współczesnym 18-20-latkom? Nie czujesz się „dinozaurem”?

J.K.: Nie. Większość mojej publiczności dzisiaj to właśnie 18-20 – latkowie. Dla nich nawet te piosenki z minionej epoki niosą treści istotne, mimo, a może właśnie dlatego, że pozbawione są już politycznego kontekstu.

doni: Kogo cenisz w obecnej polskiej twórczości muzycznej ?

J.K.: Nie powiem, bo inni się obrażą.

demol: Co do nie pojawienia się na koncertach, uściślę: Kiedyś tak i mnie wystawiłeś (150 kilometrów jechałem). Tylko tyle masz do powiedzenia? „Widocznie nic na to nie mogłem poradzić”…

J.K.: Mogę Cię jeszcze przeprosić i rozwinąć temat. Nie zawsze to jest moja wina. Śpiewam od ćwierć wieku i dopiero od niedawna w cywilizowanych warunkach. Mam swoje wpadki, których nie ukrywam.

imhbl: Jak myślisz dlaczego w dzisiejszych czasach sprzeciw realizowany artystycznie występuje właściwie tylko w zwulgaryzowanej formie (vide rap itp.)?

J.K.: Myślę, że chodzi o szukanie formy, która poprzez swoją skandaliczność bardziej rzuci się w oczy, albo w uszy. Ponieważ wszystkim wolno dziś mówić wszystko, to „artyści” usiłują odróżnić się od innych nie tym co mają do powiedzenia, ale tym jak wyrażą swój protest.

rad: W dzisiejszych czasach „buntownikom” takim jak ty żyje się gorzej niż kiedyś. Bunt stał się już niemodny, czy masz jakiś pomysł na piosenki na temat np. buntu przeciwko komercji lub amerykanizacji życia?

J.K.: Mnie akurat żyje się lepiej i nie mam tu na myśli laguny w Australii, ale poczucie wolności i nieograniczonych możliwości. Ograniczeniem dla swego życia mogę być tylko ja sam. Walka z komercją chyba nie należy do artystów (pomijając jakieś okazjonalne demonstracje). To samo z amerykanizacją. Od każdego z nas, nie tylko od smakosza, zależy czy kupuje hamburgera.

doni: Jakiej muzyki sam słuchasz ?
bubu: Czy wiesz, że cenzura utrzymuje to spotkanie „na poziomie” i co ty na to?
jeju: Powiedz szczerze – dlaczego z nami tu rozmawiasz? Spotkania z publicznością na i po koncertach nie wystarczają Ci? Przecież takie spotkanie może być manipulowane przez moderatora?

J.K.: Słucham wyłącznie Mozarta. Przemek Gintrowski powiedział kiedyś, że w nim wszystko jest i chyba ma rację. W samochodzie słucham Kabaretu Starszych Panów i Budki Suflera. Ta ostatnia pasuje do niekończących się australijskich odległości. A rozmawiam z Wami jak już wspomniałem pierwszy raz w ten sposób, bo zawsze musi być pierwszy raz, którego jestem ciekaw. Moja pierwsza dziewczyna też mną manipulowała.

kierba: Czy podjąłbyś rozmowę bez moderatora za kilkanaście minut w innym pokoju?

J.K.: Jestem związany na stałe z bardzo piękną kobietą. Ale dziękuję.

adam: Jakie masz poglądy polityczne w obecnej sytuacji w Polsce ? Jaka partia spełnia twoje polityczne aspiracje?

J.K.: Żadna w pełni. Myślę, że to jest dość powszechne odczucie i stąd nasze kłopoty.

jaro: Pytanie z innej beczki ? jak nauczyłeś się grać na gitarze, czy jesteś samoukiem?

J.K.: Tak, jestem samoukiem co widać, bo trzymam gitarę na odwrót, bez zmieniania strun.

tralala: Jaki masz stosunek do pieśni Gintrowskiego o płonącym domu wariatów?

Jacek Kaczmarski To jest mój ostatni tekst napisany w Polsce i uważam, że utwór jest wstrząsający. Odczytuję podtekst tego pytania, ale nie uważam się za uciekiniera i nie mam powodów do wstydu za to, co robiłem 10 lat w RWE.

Lechu: W latach 80-tych bardzo lubiłem słuchać twojej muzyki, jak również piosenki Leszka Wójtowicza. Pomimo dosyć wspólnego tematu nigdy nie zauważałem żadnego wpływu twojej twórczości na jego piosenki i vice versa. Jak oceniasz twórczość Leszka Wójtowicza?

J.K.: Za mało ją znam, a piosenki sprzed 20 lat działają na mnie na zasadzie sentymentu, więc trudno mi obiektywnie je ocenić.

doni: Czy lubisz Kazika Staszewskiego ?

J.K.: Kilka lat temu odpowiedziałbym, że bardzo. Obecnie mam wrażenie, że traci artystyczną kontrolę nad odzwierciedlaniem chaosu i bezsensu świata. Myślę też, że przedobrzył z aranżacjami piosenek swojego ojca, ale mogę tu być niesprawiedliwy bo poznałem je w oryginale.

kierba: Co chciałbyś żeby zapamiętało po Tobie twoje dziecko?

J.K.: Chciałbym, żeby wszystkim moim dzieciom wspomnienie ojca kojarzyło się miło, ciepło, przyjemnie, z samymi pozytywnymi emocjami.

tpawlak: Pamiętam koncert ok. 89 roku. W Krakowie w strojnej sali Collegium Novum UJ. Piosenki o naszych antenatach, na ścianach portrety, pełno ludzi i niesamowita atmosfera tamtego czasu. Ogólna radość. Co zostało z tamtej radości? Cieszenia się z, i na nowe czasy. Jak oceniasz te nowe czasy po 10 latach? Czy to czasy Kazika?

J.K.:: Myślę, że to proces naturalny: przypływy i odpływy masowych entuzjazmów. Wolę się skupić na własnych radościach niż zastanawiać się dlaczego tłum się nie cieszy. Blokady Leppera też napędza pewnego rodzaju groźna radość z możliwości przywalenia państwu.

Rafa: Czy przypuszczasz, że sytuacja społeczna i polityczna w Polsce mogłaby Cię sprowokować do napisania „zaangażowanych” tekstów np. o Lepperze?

J.K.: Być może tak, ale w moim stylu, to znaczy nie byłaby to publicystyczna polemika z tym mężem stanu, ale próba napisania piosenki o społecznych mechanizmach umożliwiających jego karierę i zachowanie.

tokot: Kiedy zamierzasz odbyć trasę koncertową w Polsce ?

J.K.: Praktycznie cały październik, listopad i pierwsza połowa grudnia to moja trasa indywidualna z „Dwiema skałami” i zespołowa z Przemkiem Gintrowskim i Zbyszkiem Łapińskim.

Lechu: Na kogo głosowałeś w ostatnich wyborach prezydenckich? Jak oceniasz obecną kadencję Aleksandra Kwaśniewskiego?

J.K.: O ile sobie przypominam głosowałem na Kuronia, a w drugiej turze na nikogo, bo byłem akurat w drodze z Polski do Australii. Kadencję obecnego prezydenta skomentowałem w jednym z najnowszych utworów: „Rechot Słowackiego”.

111: Witam Panie Jacku, bardzo miło z Panem porozmawiać choć szkoda, że nie na żywo. Kiedy to ja właściwie zacząłem słuchać Pańskich piosenek ? Już nie pamiętam, ale z pewnością dość dawno, w czasach, gdy jedyną dostępną płytą był winylowy Krzyk, reszta na kasetach Stilonu nagrywana była z RWE. Cieszę się, że jest Pan w Kraju. Czy planujecie wspólną trasę koncertową? Jeśli tak, to kiedy w Szczecinie ? Ostatnio pamiętam Sarmatię w Pinokiu, chyba w ”94 r.

J.K.: Ba, nawet wampir od polskiej krwi tłusty / Siedząc w pałacu carów namiestnika / niebieskooki, młody, złotousty / łabędzich szyi dziewic nie dotyka / przestrzega postu, chodzi na odpusty / i wojny z czosnkiem i krzyżem unika / patrząc na niego przysiągłbyś łaskawco / że się z krwiopijcy niemal stał krwiodawcą.

bubu: Lubisz muzykę techniczną czy spontaniczną?
Moderator: Jacek przedłużył naszą rozmowę o kolejne 10 minut

J.K.: O trasie mówiłem parę zdań wcześniej. Lubię muzykę spontaniczną.

kierba: Czy po dzisiejszej rozmowie kupisz sobie komputer?
OPERATOR: Którego z zagranicznych wykonawców muzyki lubisz najbardziej ?

J.K.: Nie. Na pewno nie kupię. Z wykonawców zagranicznych najbardziej lubię jak już mówiłem Mozarta.

kierba: Czy takie spotkanie (czaty) są dla Ciebie lepsze niż rozmowy z dziennikarzami?
Moderator: W imieniu wszystkich dziękuję Jacku za spotkanie. Pytania, które nie weszły na czat przekażemy i możemy je później dodać pod zapisem dzisiejszego czatu. Dziękuję wszystkim uczestnikom i przepraszam jeżeli któregoś istotnego pytania nie zauważyłem

http://rozmowy.onet.pl, 21 IX 1999r.