Moderator: O godzinie 13.00 rozpocznie się moderowany czat z panem Jackiem Kaczmarskim. Już teraz można nadsyłać pytania do naszego gościa. Zapraszam wszystkich do wzięcia udziału w czacie!

aeg: Co Cię skłoniło do wzięcia udziału po raz drugi w czacie?

J.K.: Zostałem zaproszony – jestem ciekaw, czego jesteście ciekawi.

talia: Czy korzysta Pan z Internetu na co dzień, czy tylko od święta czatów w Onecie.

J.K.: W ogóle – szczyt mojej technicznej świadomości to obsługa faksu.

lewy: Co pan Jacek sądzi o fragmencie tekstu zespołu Kury… „Solidarność, solidarmość ,solimarność?”

J.K.: Nie znałem tego fragmentu i nie znam kontekstu, wydaje się trafiony „językowo” i trafny politycznie. Ewolucja związku zawodowego, jak i samego pojęcia w Polsce uzasadnia tę grę słów

smok: Czy nie łatwiej było Panu śpiewać 10 lat temu, kiedy Pańskie piosenki były dla wielu ludzi podporą i ucieczką?

J.K.: Nie.

talia: Jak w obecnych czasach wygląda zainteresowanie Pana piosenką?

J.K.: Nie. Odbiór obecny moich utworów, pozbawiony kontekstu politycznego odpowiada mi bardziej. Wprawdzie z setek tysięcy słuchaczy zrobiły się dziesiątki ale ci, którzy przychodzą, nie szukają podpory ani ucieczki (sztuka nie jest od tego) tylko dyskusji z moim widzeniem świata.

radzwan: Czy Pan Jacek w dalekiej Australii „uprawia” taki sam styl muzykowania, czy są to również utwory pełne buntu?

J.K.: Wszystko, co napiszę w Australii, śpiewam i publikuję w Polsce – ocena stopnia zbuntowania, jeśli jest konieczna, należy do odbiorcy. Nie odczuwam potrzeby nieustannego protestu wobec świata, że jest jaki jest.

jasion: Nie boi się Pan bycia jurorem?

J.K.: Sytuacja jurora jest dwuznaczna, zgadzam się, ale bywam nim tak rzadko, że traktuję to jako możliwość kontaktu z młodą sztuką piosenkarską w Polsce.

tmerlin: Ja chciałem się zapytać, czemu ostatnia Pana kaseta, o ile się nie mylę „Między nami”, tak różni się od pozostałych?

J.K.: Rozbudowa muzyczna była sugestią firmy Pomaton. Skorzystałem z okazji, żeby „poszukać” nowych brzmień i popracować z profesjonalnymi muzykami – to zawsze jest wzbogacające, nawet jeśli efekty rozmijają się z oczekiwaniami części odbiorców. Po dwudziestu paru latach pisania piosenek istnieje stałe niebezpieczeństwo skostnienia formy.

Marcineek: Jak Przemysław Gintrowski zareagował na odebranie przez Pana nagrody od Prezydenta?

J.K.: Nie rozmawiałem z nim na ten temat. Mamy ważniejsze sprawy na głowie (natury artystycznej).

fifi: Czy nie uważa pan, że należy stworzyć kilku piosenek na temat obecnych elit i ich oszołomstwa?

J.K.: Zgadzam się, ale chciałbym uniknąć kabareciarskiej publicystyki – są w tym kraju lepsi ode mnie w tej specjalności. Odsyłam do najnowszego, mojego programu „Dwie skały” – płyta ukaże się w lipcu

motylek: Chciałam się zapytać, dlaczego nigdzie nie można dostać „Dwóch skał”, chociaż już grywasz te kawałki na koncertach?

J.K.: Płyta ukaże się w lipcu – opóźnienie wynikło z mojego rozwodu z Pomatonem i romansu, a w przyszłości szczęśliwego, mam nadzieję, związku z Polskim Radiem.

lewy: Australia to azyl, ucieczka czy zasłużona emerytura niby-bohaterskiego barda?

J.K.: Australia to „dom pracy twórczej” człowieka w średnim wieku, który dla składania słów w miarę odpowiedzialny sposób potrzebuje spokoju i dystansu. Nigdy nie uzurpowałem sobie miana bohatera jakichkolwiek wydarzeń historycznych czy politycznych.

maks: Czy teksty, które pan teraz pisze, są pisane z pozycji Polaka czy Polaka mieszkającego zagranicą i nie mającego wiele wspólnego z polskimi problemami?

J.K.: Z pozycji człowieka myślącego, który z wyroku losu myśli po polsku.

motylek: Czy czujesz się szczęśliwy w Australii, czy to właśnie tęsknota za polskim chaosem spowodowała Twój – mam nadzieję stały – powrót do kraju?

J.K.: Jestem szczęśliwy w Australii i szczęśliwy przyjeżdżając raz na rok do Polski. Obecny pobyt ma charakter „rodzinny” i czasowy.

maks: Czy prywatnie słucha pan jakiejś ciekawej muzyki – może poleci nam pan coś interesującego z muzyki australijskiej?

J.K.: Nie jestem specjalistą od muzyki australijskiej. Polecam natomiast twórczość Astora Piazzoli i Cesarii Evory, których słucham ostatnio poza moim kanonem muzyki poważnej i Budką Suflera.

lewy: Może by tak popisać trochę utworów o Australii ,wiesz aborygeni, problemy kangurów?

J.K.: Na pewno. Ale i do tego trzeba dystansu, a przede wszystkim sporo wiedzy, żeby móc ponosić odpowiedzialność za to, co się napisze. Problem Aborygenów jest niesłychanie skomplikowany, bardziej niż Indian w Ameryce Północnej, a nie interesuje mnie doraźna publicystyka w tonie politycznej poprawności.

AS: A jakie książki Pan czyta? Mógłby Pan coś polecić?

J.K.: „Ostatni Don” – Mario Puzo, „Najtrudniej spotkać Lilith” – Grupińskiej, a po angielsku „The English” -Paxmana. Ta ostatnia jest od miesięcy bestsellerem w Anglii. Rozprawia się z mitem brytyjskości i ujawnia, że Anglicy mają zdumiewająco podobne do naszych problemy z tożsamością.

lewy: Czy lubisz muzykę rockową, jeśli tak, to jaką ?

J.K.: Nie znam się na niej, jeśli Budka Suflera, Sting, Raz Dwa Trzy to rock – to lubię.

tmerlin: Zawsze chciałem Pana zapytać, jak to było (i jest) z tą gitarą. Jak zauważyłem, jest Pan leworęczny a gitara jest dla praworęcznych (struny mają poprawną kolejność). Czyżby wynikało to z powodu braku wcześniejszego dostępu do gitary?????

J.K.: Tak. Jestem oburęczny, po raz pierwszy wziąłem gitarę niewłaściwie, nikt mi nie zwrócił na to uwagi i tak już zostało. Tak to bywa z samoukami.

Bazyl: Jacku, bardzo podobają mi się twoje piosenki. Chętnie bym sobie je pośpiewał i pograł na gitarze, niestety nie mam akordów. Czy jest możliwość uzyskania ich o pana?

J.K.: Ponad 200 piosenek z chwytami i linią melodyczną jest dostępne w wydawnictwie Scutum – tel. 022 836 77 07 w. 285.

tmerlin: Przez tą gitarę to nie można zobaczyć jakie są akordy do Pana piosenek!!!!!

J.K.: Sorry!

motylek: Czy przewiduje Pan możliwość wznowienia pracy z p. Gintrowskim i Łapińskim?

J.K.: Z Przemkiem szykujemy na jesień płytę zawierającą „Stół Gebirtiga”, „Kredkę Kramsztyka” i „Requiem Rozbiorowe”. Pomysły różne są, ale zbyt ogólne, żeby o nich na razie mówić.

tmerlin: Mam tylko nadzieję, że Pana nowe piosenki nie będą różnić się zbytnio od poprzednich, „Zbroi”, „Manewrów”, „Murów”,………….

J.K.: Niestety, będą się tak różnic jak III Rzeczpospolita od PRL-u i człowiek czterdziestoparoletni od dwudziestoparoletniego. Na to nie ma rady.

gokiburi: Czy czuje się pan odpowiedzialny za powstanie tzw. piosenki studenckiej? Jeśli tak, to co ma Pan na swoje usprawiedliwienie?!

J.K.: Czuje się odpowiedzialny wyłącznie za powstanie moich piosenek.

qwerty: Jak pan widzi Polskę oczami osoby mieszkającej poza krajem. Jak widzi pan zmiany zachodzące w kraju?

J.K.: Zewnętrzne zmiany są błyskawiczne, nie wiem na ile powierzchowne, bo nie jestem ekonomistą. Zmiany w mentalności ludzi widoczne są gołym okiem, mam wrażenie, że jak dotąd zyski i straty bilansują się.

Konstancja: Czy etyka, moralność herbertowska, którą Pan głosi, jest tylko dla słuchaczy, czy również kieruje się nią Pan we własnym życiu.
lewy: Na kogo będzie Pan głosował w nadchodzących wyborach prezydenckich?

J.K.: Staram się. Ale, przepraszam za patos, „trudniej dzień jeden przeżyć niż napisać księgę” – Adam Mickiewicz.
J.K.: Na razie jest tylko jeden kandydat – poczekam.

aeg: Czy znasz powieść „Niskie łąki” Piotra Siemiona? Jeśli tak, to co o niej myślisz. Piotr Bratkowski nazwał ją na przykład najwybitniejszym utworem literackim ostatniego dwudziestolecia.

J.K.: Widziałem w księgarni – jeszcze nie czytałem, ale znam Piotra i jego tłumaczenia i wyobrażam sobie, że może być wybitna.

Lechu: Przyznam szczerze, że nie słuchałem jeszcze ostatniej płyty pana Gintrowskiego – gdzieś mi jedynie zdążyła mignąć w sklepie. Czy już Pan jej słuchał? Jakieś recenzje…?

J.K.: Od dłuższego czasu Przemek jest wierny sobie.

Konstancja: Czy przewiduje Pan wspólne koncerty z P. Gintrowskim i Z. Łapińskim?

J.K.: Nie w tym roku.

Konstancja: Co myśli Pan o swojej popularności? Poza tym, że zasłużona.

J.K.: Bardzo uciążliwa z rodzynkami satysfakcji i dużą ilością fig z makiem.

qwerty: Czy w nowej rzeczywistości jest miejsce dla takich twórców jak Pan?

J.K.: Dla każdego twórcy jest miejsce w każdej rzeczywistości – nie należy mylić twórczości z rynkiem.

qwerty: Czy nie chce Pan wrócić na stałe do Polski?

J.K.: Obecny układ – życie w Australii i regularne wizyty w Polsce daje mi maksimum satysfakcji.

tmerlin: Muszę przyznać, że podczas pierwszego spotkania z gitarą chciałem się nauczyć grać Pana piosenki (jak chyba wszyscy), wybrałem ?Obławę?. Jak Pan myśli czy dobrze??? Ja uważam, że chyba najlepiej zacząć od najtrudniejszej!!!

J.K.: Słusznie – jeśli Ci starczy cierpliwości, luzu w nadgarstku i ziół na gardło. W początkowym okresie śpiewania miałem permanentne problemy z głosem. Powodzenia.

smok: Czy po założeniu rodziny zmienił się Pana pogląd na świat – bunt ustąpił miejsca?

J.K.: Bunt się ustatecznia – Grochowiak. Z rodziną czy bez. Wolę teraz refleksję niż osąd.

Konstancja: Czy jest Pan poetą czy komentatorem rzeczywistości?
nobody: hej

J.K.: Myślę, że w Norwidowej tradycji – silnej w Polsce – jedno drugiego nie wyklucza. Nobody – hej

qwerty: Jak pan myśli, czy Polska zdąża w kierunku, o którym marzyliście w latach 80-tych?

J.K.: Myśmy marzyli o rzeczy podstawowej – wolności, a ta ma to do siebie, że jest nieprzewidywalna, dynamiczna. Więc chyba o to chodzi.

joe25: Czy jesteś pogodzony ze sobą , czy nadal „poetą walczącym”?

J.K.: Pogodzony.

Konstancja: Jakim człowiekiem jest Jacek Kaczmarski we własnej ocenie? Czy Pana teksty powstają z głębi siebie, czy bardziej „na użytek wiersza”?

J.K.: Z wewnętrznej potrzeby.

joe25: Kiedy zobaczymy Cię w Gdańsku? Co nowego piszesz? ” Krajobraz z kanalią ” jest nam bardzo bliski….

J.K.: Mieszkam w Gdańsku do końca lipca i piszę powieść o wirtualnej wolności i wirtualnym narodzie na podstawie swoich doświadczeń z radia Wolna Europa. Powinna się ukazać jesienią.

motylek: Czy będąc pogodzony ze sobą, nie masz wrażenia, że zatraciłeś część siebie?

J.K.: Którego siebie? Jest ich wielu moich i waszych, na przestrzeni ostatnich 25 lat.

joe25: A kiedy dorasta się do „pogodzenia”?

J.K.: Nie ma reguły. To kwestia genów, wychowania, losów, przypadku, szczęścia, Pana Boga. wielkiego ducha i oczywiście Wolanda.

zaczy: Czy obecna dyskusja jest dla pana czymś nietypowym, czy Internet jest już narzędziem przez pana znanym i używanym?

J.K.: Rzadkim, nietypowym i atrakcyjnym.

qwerty: Czy pańskie przyjazdy do kraju nie mają na celu podtrzymania swojej popularności?
moderator: Proszę Państwa, powoli kończymy czat. Proszę o ostatnie pytania.
smok: Jakie są Pańskie plany artystyczne na najbliższą przyszłość?

J.K.: Nie. Żyję z koncertów, tantiem i honorariów za książki. Nie mam sponsorów, nikt nie zajmuje się „promowaniem” mnie. Mam stałą, własną publiczność.
J.K.: Ukończenie powieści, jesienna trasa koncertowa, cykl nowych piosenek pod roboczym tytułem „Mimochodem”.

moderator: Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w internetowej dyskusji z panem Jackiem Kaczmarskim. Przepraszam wszystkich, których pytania nie zostały wykorzystane

Czat Onet.pl, 12 V 2000r.