Rozmowa z Jackiem Kaczmarskim z okazji wydania książki “Ale źródło wciąż bije…”
Jacek Kaczmarski spotka się w czwartek ze swoimi fanami – będzie podpisywał wydaną właśnie książkę “Ale źródło wciąż bije…”. Licząca 580 stron księga gromadzi teksty piosenek barda z 30 lat.
Pamięta Pan pierwszy tekst, jaki znalazł się w tym tomie? “Ballada o istotkach” z 1971 roku mówi o tym, że “proletariat – niegdyś chudziasy – utył, w polityce obkuty…”
Miałem wtedy 14 lat. Mój dziadek był komunistą i urządzał mi ideowe wykłady. Napisałem więc te słowa dla dziadka, bo nie zgadzałem się z tym, co mówił.
I co na to dziadek?
Dziadek też już wtedy miał wątpliwości, co do otaczającej nas rzeczywistości, więc musiał zgodzić się z tą puentą mądrego wnuczka o “proletariackich grubasach”.
Miał Pan 14 lat i już sporo rozumiał…
Rozumiałem dużo już jako 8-latek. Mieszkaliśmy wtedy tuż za Domem Studenckim “Riviera” Politechniki Warszawskiej. Widziałem więc marzec 1968 roku, protesty studentów i jak ich potraktowano. Trochę czasu minęło, zanim napisałem o tym piosenkę.
Ostatni utwór w tomie to “Powrót sentymentalnej panny “S””. W 1989 roku wiedział Pan już, że “nowy dramat będzie napisany”. Z “Solidarnością” w roli głównej…
Napisałem tę piosenkę w Radiu Wolna Europa w Monachium. Kto zna historię, wie, że każde zwycięstwo jest początkiem nowego dramatu. I nowej groteski.
Polityka nie jest jednak głównym tematem Pana piosenek.
Polityka nigdy nie była dla mnie najważniejsza. Ale czasy były takie, że akurat słuchaczy najbardziej interesowały moje obserwacje polityczne. Mnie najbardziej interesowała kondycja ludzka, tematy poruszane w romantyzmie.
Czy będzie następny tom?
Za 30 lat, jak Bóg da.
Sebastian Łupak
"Gazeta Morska" nr 265, 2002r., s. 8.