Przed rozpoczęciem wywiadu – „Obława”

Dziennikarz – Rozmawiam z Jackiem Kaczmarskim, jednym z laureatów XV Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. W związku z tym, że środowisko gdańskie bardzo mało Ciebie zna może opowiesz swoją historię twórczą, bo jesteś już, jak słyszałem od Andrzeja Poniedzielskiego, dosyć znanym piosenkarzem.

Jacek – Po prostu półtora roku zdecydowaliśmy się z przyjacielem – Piotrem Gierakiem – zaprezentować swoje produkcje. Mianowicie moje piosenki, które robiliśmy we dwóch na dwie gitary i na dwa głosy na eliminacjach w Warszawie. Wygraliśmy te eliminacje, przyjechaliśmy do Krakowa, wygraliśmy Kraków, no i to tak niemalże automatycznie wciągnęło nas w ruch kultury studenckiej, z którym nie mieliśmy wiele wspólnego. Zaczęliśmy jeździć po Polsce, występować w klubach studenckich. W Gdańsku nie byliśmy, zresztą to wyjątkowo jakiś przypadek, ponieważ zaproszenia były, inicjatywa wychodziła od kolegów z Gdańska. Myśmy raz nie mogli, innym razem nie wyszło. Z Grzesiem Bukałą spotkaliśmy się już chyba rok temu po raz pierwszy i on również proponował nam przyjazd. No i cóż, no pracowaliśmy nad poszerzeniem repertuaru i w tym roku postanowiliśmy wystąpić po raz drugi i ostatni. Ostatni z tego wzglądu, że jest to estrada dla ludzi wchodzących, a nie dla tych co, prawda, już w jakiś sposób mają odbiór wśród studentów i bez laurów festiwalowych, a po drugie dlatego, że chcieliśmy zaprezentować coś odmiennego, bardziej naszym zdaniem głębokiego albo po prostu no lepiej powiedzieć innego niż w zeszłym roku. Po prostu „Obława” i „Przybycie tytanów”, które spotkały się z przychylnym odbiorem na ubiegłym Festiwalu zaszufladkowały nas jako takich, jak to Poprawa napisał w „Studencie” – „autorów przewrotnych wypowiedzi politycznych”. Chcieliśmy to rozszerzyć o pewne prawdy ogólniejsze.

W przerwie – „Przybycie tytanów”

Dziennikarz – Zarzucają Ci odbiorcy – studenci, że Twoje piosenki są przejaskrawione, że ta egzaltacja na scenie jest zbyt ostra, że przesadzasz.

Jacek – Ja po prostu daję się ponieść emocjom, które mnie ogarniają kiedy śpiewam. Poza tym wydaje mi się, że jest to metoda u nas być może dla mentalności polskich odbiorców i wykonawców obca. Ja byłem zafascynowany wykonaniem Włodzimierza Wysockiego, radzieckiego balladzisty i poety, z tym że uważam, że po prostu czasy są takie, że jak już powiedziałem kiedyś, należy mówić pełnym głosem i to zarówno metaforycznie jak i dosłownie. Oczywiście po prostu uważam, że twórczość dzieli się na twórczość ciszy i krzyku. Ja akurat, mój temperament skłania mnie do tego, żeby jak coś chcę powiedzieć co mnie bulwersuje, co mnie denerwuje, żeby to wrzasnąć, bo inaczej po prostu siebie samego z tych wątpliwości nie oczyszczę.

W przerwie – „Pompeja”

Dziennikarz – Jesteś studentem…

Jacek – Polonistyki.

Dziennikarz – Którego roku?

Jacek – Trzeci rok. W tej chwili trudno mi powiedzieć co będzie dalej. Na pewno będę dalej pisał piosenki i śpiewał. Oczywiście w festiwalach już nie będę brał udziału, bo…

Dziennikarz – Uważasz, że już wypowiedziałeś się dostatecznie, tak?

Jacek – Na kanwie festiwalowej, tej konfrontacyjnej, tej rywalizacji, to jest, w jakiś sposób swoje ambicje, jeżeli jakieś miałem w tym kierunku, zaspokoiłem. Teraz myślimy w grupie Piosenkariat, przy klubie Riviera Remont, w której pracuję, myślimy o stworzeniu czegoś w rodzaju widowiska muzyczno-słownego, poetyckiego, który byłby jakimś krokiem naprzód w rozszerzaniu środków wyrazu jakimi operujemy.

Na koniec – „Ze sceny”


Waldemar Płocharski i Jerzy Rosenthal
Studencka Agencja Radiowa Politechniki Gdańskiej, 25 V 1978r.
W przerwach wywiadu można usłyszeć bardzo wczesne wykonania (jeszcze z Piotrem Gierakiem) utworów: „Obława”, „Przybycie Tytanów”, „Pompeja”, „Ze sceny”. Podziękowania należą się również panu Waldemarowi Płocharskiemu, który zgodził się na jego publikację. Nagranie zostało odnalezione w zbiorach Biblioteki Głównej Politechniki Gdańskiej.

Nadesłał: Paweł Stolarski Przepisała: Iwa