Ból i żal nie pozwalają mi teraz mówić o Jacku jasno, składnie. Jego śmierć jest przedwczesna i niesprawiedliwa. Odszedł On, zostało wielu takich, którzy do gatunku ludzkiego jakoś nie przystają. Z mojego młodzieńczego, dobrego pejzażu zniknął bardzo ważny element. Wiem, że tej pustki nic i nikt już nie wypełni. Twórczość Jacka była bardzo słowiańska. Stanowiła mieszaninę tęsknoty, sentymentalizmu i bardzo pierwotnego romantyzmu. Próbował to jakoś racjonalizować, ale i tak szedł w końcu za głosem serca, na pewno nie rozsądku. Lubiłem go słuchać i chodziłem na jego koncerty, ponieważ wiedziałem, że spotkam się tam z twórczością i literaturą, a nie z kreacją. To były zwierzenia i szczera próba podzielenia się z publicznością własnymi przemyśleniami. Gdy dowiedziałem się o śmierci Jacka, próbowałem znaleźć jaśniejsze strony tej najmroczniejszej z wiadomości. Znalazłem taką: przyszło mu umierać w otoczeniu osób ciepłych, mądrych i dobrych. Tytuły w gazetach będą krzyczeć o śmierci barda „Solidarności”. A umarł liryk, człowiek, który pięknie połączył poezję pisaną z poezją życia.

Andrzej Poniedzielski

"Rzeczpospolita" nr 87 (6770), 13 IV 2004r.

Nadesłał: Piotr Uba
Przepisał: Szaman