Urszula Sipińska "Hodowcy lalek"

Urszula Sipińska “Hodowcy lalek”

Asystentka zaprowadziła mnie do stolika, przy którym siedziało już dwóch redaktorów i Jacek Karczmarski (zach. pisownię oryginalną). Popijali piwo z wielkich niemieckich kufli. Zamówiłam kawę a Karczmarski (zach. pisownię oryginalną) wypytywał, co tam w Polsce. Nagle, chyba niepotrzebnie i na dodatek z sarkazmem, poruszył temat nadmiernego udzielania się artystów estrady na państwowych festiwalach za PRL-u. Mówiąc to, patrzył mi prosto w oczy. Musiałam zareagować.

– Jacek, co ty właściwie sugerujesz?! Każdy robił swoje. Ty swoje, ja swoje. I każdy robił to co czuł i umiał. I nie myśl, że będę się tłumaczyć, że musiałam pracować w tym gównie! To PRL powinno się wytłumaczyć z tego, że ukradło mi 25 lat dorosłego życia!

A co wszyscy mieli robić?! Reżyserzy nie reżyserować? Aktorzy mieli nie grać? A idąc dalej, lekarze mieli nie leczyć, profesorowie nie prowadzić zajęć? Czyli co! Cały kraj miał wyemigrować?! W dodatku masz nieaktualne informacje! Te festiwale już dawno przestały mnie interesować! Zeszły rok był wyjątkiem.

Rozmowę na szczęście przerwał Michał. Dołączył do nas na chwilę bo ruszaliśmy w trasę. Atmosfera się rozluźniła, a ja rozmyślałam już tylko o tym, ile dobrego zrobiła dla nas rozgłośnia radia Wolna Europa. A kiedy opuszczałam jej gmach, pomyślałam: słowo zabija. Ale i daje życie.

Monachium 1989

Urszula Sipińska “Hodowcy lalek”, s. 186-187
Zysk & S-ka, Poznań 2005,
ISBN 83-7298-796-3,

Powyższy fragment nadesłał Piotr Uba za co mu serdecznie dziękujemy.