J. Kaczmarski poinformował opinię publiczną ( wypowiedź dla czasopisma „Puls Medycyny” że chodzi o skojarzoną terapię z użyciem m.in. hipertermii.

Metoda ta faktycznie – w przeciwieństwie do terapii fotodynamicznej, nie jest stosowana w żadnym polskim ośrodku.

J. Kaczmarski nie chce poddać się tradycyjnym, agresywnym sposobom leczenia: operacji chirurgicznej i ostrej chemio- czy radioterapii i za rekomendacją wiedeńskiego lekarza zdecydował się na nieinwazyjne leczenie w Centrum Rehabilitacji i Regeneracji Onkologicznej w Alpach.

Metoda polegała na równoczesnym stosowaniu różnych terapii nieinwazyjnych, m.in. na głębokim, punktowym ogrzewaniu krtani przez ponad 60 minut (temp. 53,8 stopnia C, 150 wat). Jednocześnie drogą infuzji pacjent otrzymywał selenit i ukrain. Zabiegi powtarzane były dwa razy w tygodniu przez trzy tygodnie.

Przez cały czas pobytu w Centrum choremu podawano także preparaty stymulujące układ odpornościowy, głównie witaminy i mikroelementy oraz homeopatyczne. Stosowano również terapię polem magnetycznym oraz tradycyjne metody medycyny chińskiej (Shiatsu, Reiki).

Aby chory mógł być bezpiecznie odżywiany, kilka dni wcześniej w innym ośrodku w Austrii poddano go operacji wszczepienia specjalnej sondy do żołądka.

Jest za wcześnie, aby mówić o postępach terapii. Pacjent ma do nas wrócić w lipcu – powiedział w rozmowie telefonicznej dr Volkmar Wirth, który prowadzi leczenie Jacka Kaczmarskiego. – Stosujemy nie jedną, ale wiele metod, które łączymy w terapię holistyczną. Tak samo jak w przypadku chemio- czy radioterapii, nie osiąga się w niej efektów w ciągu dwóch-trzech dni.

Alicja Delgas, towarzyszka życia Jacka Kaczmarskiego, powiedziała nam, że choć widocznej poprawy w postaci zmniejszania się guza na razie nie ma, poprawił się stan ogólny pacjenta.

Ma lepsze samopoczucie i bardzo się wzmocnił. W Centrum są wspaniałe warunki: „jest cudownie położone w tyrolskim miasteczku w Alpach, a opieka jest bardzo profesjonalna” – mówi Alicja Delgas.

Jedna doba pobytu z leczeniem i wyżywieniem w Centrum kosztuje 320 euro.

Ten etap leczenia Jacka Kaczmarskiego sfinansowało Ministerstwo Zdrowia (6700 euro).

Pieniądze zostaną przekazane na konto austriackiego Centrum po przedstawieniu rachunków.

Zaplanowane są kolejne cykle leczenia, które sfinansować ma już sam chory – w większości z pieniędzy zebranych podczas koncertów charytatywnych organizowanych przez przyjaciół pieśniarza.

"Puls Medycyny", XI 2002r.