Gdańsk. Po długiej walce z rakiem krtani zmarł Jacek Kaczmarski.

Jacek Kaczmarski nie żyje! Legendarny poeta, pieśniarz, bard „Solidarności” zmarł w sobotę wieczorem w gdańskim szpitalu. Miał 47 lat.

Choć wiadomo było, że artysta od kilku lat zmaga się z rakiem krtani, ta wiadomość spadła na wszystkich nagle! W wigilię Wielkanocy, święta zmartwychwstania, umarł Jacek Kaczmarski. Jego piosenki – jak chociażby: „Opowieść pewnego emigranta”, „Tradycja”, „Ballada wrześniowa”, „Katyń”, „Jałta”, „Nasza klasa”, czy „Przejście Polaków przez Morze Czerwone” wciąż mówią więcej niż niejedna lekcja historii. Nic dziwnego więc, że dla pokolenia dzisiejszych 30-, 40-latków twórczość Kaczmarskiego znaczy więcej i wywarła na nich silniejszy wpływ, aniżeli poezja romantycznych klasyków – Mickiewicza i Słowackiego. I chociaż w ostatnich latach Jacek Kaczmarski z politycznego, walczącego barda stał się śpiewającym o miłości i przemijaniu życia poetą, wciąż miał tysiące wiernych i coraz młodszych fanów.

– Wystarczyło popatrzeć, dopóki Jacek mógł śpiewać, jakie tłumy młodzieży gromadził do końca na swoich koncertach – powiedział w niedzielę Polskiej Agencji Prasowej jeden z jego przyjaciół Mirosław Chojecki. – Mam przekonanie, że to co pisał i to co śpiewał jest wiecznie żywe. Gdybym miał czynić jakieś porównania powiedziałbym, że dla Amerykanów – zawsze głośno protestował przeciwko złu, przemocy i głupocie.

Przez całe lata 80. Kaczmarski był bardem „Solidarności”. Śpiewał autorskie piosenki, w których odwoływał się do tradycyjnych wartości i symboli narodowych oraz krytykował system totalitarny. Sam mówił o sobie, że jest „krnąbrnym sługą sentymentalnej panny S.” Fascynował się twórczością Włodzimierza Wysockiego i Bułata Okudżawy. Popularność i rozgłos przyniosły mu zwłaszcza pieśni: „Mury” i „Obława”. Śpiewał je zarówno w ciasnych mieszkaniach przyjaciół, jak i w salach koncertowych.

Kilka lat temu wrócił na stale do Polski i osiadł w Gdańsku (władze miasta już zapowiedziały nazwanie jednej z ulic jego imieniem). Szybko zaprzyjaźnił się z Bogdanem Borusewiczem – jednym z głównych organizatorów strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku, którego żona, Alina Pieńkowska, zmarła na raka jesienią 2002 roku. Przez cały czas wspierali się nawzajem; już wówczas wiadomo było bowiem, że Kaczmarski także cierpi na nowotwór krtani. Jego operacja wiązała się z ryzykiem z czym bard nie mógł się pogodzić. Próbował innych metod leczenia, w czym wspierali go liczni przyjaciele organizując w całej Polsce charytatywne koncerty, by pomóc walczącemu z chorobą artyście. Niestety nie udało się… ” Przede mną dziesięć lat niepewnych/ Gdy każdy zmierzch mężczyznę miażdży/ Od wewnątrz pośpiech szarpie gniewny/ A z nieba mu znikają gwiazdy/ Który to przetrwa ten – dożyje/ Zaszczytu, że sędziwie zgnije” – pisał dziewięć lat temu, w piosence „Testament 95” Jacek Kaczmarski. Już wtedy żegnał się z bliskimi, rozliczał z własną przeszłością i zapowiadał: „Dlatego też się kończyć godzi./ Nie wiem czy jeszcze coś napiszę/ Lecz tylem już wierszydeł spłodził/ Że jest czym okpić po mnie ciszę/ Zwłaszcza, że póki słońce świeci/ Wciąż będą rodzić się poeci”.

Los poety

Jacek Kaczmarski urodził się w 1957 roku. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę zaczął w połowie lat 70. Był laureatem Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie oraz Piosenki Prawdziwej w Gdańsku. Na przełomie lat 70. i 80. występował w całym kraju na koncertach organizowaną przez ówczesną opozycję polityczną. W 1979 r. przygotował z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim słynny program poetycki pt. „Mury”. Od 1981 r. przebywał na emigracji, pracował m.in. w Radiu Wolna Europa, koncertował w Europie i Ameryce.

Po upadku PRL wrócił do kraju, skąd wyjechał w 1995 r. na kilka lat do Australii. Na stałe do Polski przyjechał przed trzema laty i zamieszkał w Gdańsku Osowej.

Tomasz Konopacki
"Dziennik Bałtycki", 13 IV 2004r.

Nadesłał: Piotr Uba
Przepisała: Teresa Mach