Wezwany na rozmowę przez SB Jacek Kaczmarski wyprowadził w pole swego „opiekuna”, porucznika Sawosza
W kwietniu 1978 r. w krakowskim Klubie Literatów wystąpił warszawski zespół kabaretowy „Piosenkariat”. Szczególną uwagę miejscowej Służby Bezpieczeństwa, która „zabezpieczała operacyjnie” imprezę, zwrócił młody poeta Jacek Kaczmarski.
W jego sprawie naczelnik Wydziału III SB Komendy Wojewódzkiej w Krakowie płk Jan Bill napisał do Warszawy: „Podczas występu zaprezentował on szereg utworów o charakterze kontestatorskim, w których w sposób negatywny i ironiczny wypowiadał się on na temat stosunków polsko-radzieckich oraz rzekomego odstawiania współczesnego pokolenia młodych twórców na boczny, ślepy tor. (…) W prezentowanych utworach odwoływał się często do osoby i twórczości Czesława Miłosza mającego stanowić pomost pokoleniowy między starszym i młodszym pokoleniem kontestatorów”.
W związku z meldunkiem w Komendzie Stołecznej MO założono sprawę operacyjnego sprawdzenia kryptonim „Idol”. Zamierzano zdobyć jak najwięcej informacji o poecie i jego rodzinie, między innymi poprzez agenta, którego chciano pozyskać w jego najbliższym otoczeniu. Informacje miały pomóc „przy działaniach zmierzających do zaniechania wrogiej działalności przez wymienionego” i „wyeliminowania jego wpływu na otoczenie”.
Planowano też przeprowadzenie rozmowy z rodzicami Kaczmarskiego i skłonienie ich, by wybili mu z głowy jakąkolwiek „antysocjalistyczną działalność”. Prowadzenie sprawy rozpoczęto od zebrania podstawowych informacji. Funkcjonariusze SB ustalili, że Kaczmarski jest absolwentem XV Liceum Ogólnokształcącego im. Narcyzy Żmichowskiej, które ukończył w 1975 r. Dzięki świetnym wynikom osiągniętym w ogólnopolskiej Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego został bez egzaminów przyjęty na polonistykę. Był bardzo zdolny, toteż w ramach indywidualnego toku studiów jednocześnie uczęszczał na studia teologiczne.
Matka Anna, z domu Trojanowska, wykładała na Wydziale Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego. Ojciec Janusz Kaczmarski był pracownikiem naukowym wrocławskiej ASP, a także prezesem Polskiego Związku Artystów Plastyków. Oboje w latach 50. studiowali w Związku Sowieckim, w Kijowie i Leningradzie.
W ramach sprawy krypt. „Idol” kontrolowano listy przychodzące do Kaczmarskiego. Działania te nie przyniosły żadnych istotnych informacji poza ustalaniem jego kontaktów. Zainteresowanie wzbudził zwłaszcza jeden z nich, wówczas również młody poeta, a później historyk, krytyk literacki i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego Stanisław Stabro.
Wroga działalność?
Początkowo w sprawie Kaczmarskiego wpływały niejednoznaczne informacje. Agenci SB na Wydziale Polonistyki UW donosili, że nie prowadzi on tam żadnej „negatywnej” działalności. Z drugiej jednak strony w czerwcu 1978 r. Kaczmarski dał koncert w mieszkaniu Pawła Nassalskiego, gdzie odbywały się wykłady uniwersytetu latającego oraz inne spotkania antysystemowej opozycji.
19 października 1978 r. poeta wystąpił w Niezależnym Salonie Kultury prowadzonym w mieszkaniu Tadeusza i Anny Walendowskich. Na tym spotkaniu było kilkadziesiąt osób, w tym wielu znanych SB działaczy opozycji. Wśród nich między innymi Jan Walc, Barbara Toruńczyk, Seweryn Blumsztajn i Mirosław Chojecki.
Obecny na spotkaniu TW „Roman” doniósł potem, że Kaczmarski: „śpiewał poezję, dużo tekstów o zabarwieniu politycznym, krytyka totalitaryzmu, obozy NKWD, UB, krytyka Edwarda Gierka (…)
TW „Artur” przekazał SB informacje o występie Kaczmarskiego zorganizowanym przez Marcina Frybesa w klubie Kubuś Puchatek: „Wszystkie piosenki były kompozycji i słów J. Kaczmarskiego, miały charakter kabaretowy, większość była o tematyce społeczno-politycznej, sytuacji wewnętrznej w PRL. Pamiętam np. jedną dotyczącą kontaktu studenta z pracownikiem SB. W skrócie jej treść: student w restauracji popijał wódkę, przysiadł się do niego młody człowiek, razem pili jak i rozmawiali. Rano student obudził się nie wie gdzie, aż tu nagle wchodzi ten człowiek z którym pił wódkę i mówi, żeby podpisał protokół”.
Kiedy więc w październiku 1978 r. Jacek Kaczmarski miał zaśpiewać na VI Festiwalu Kultury Studentów w Poznaniu, funkcjonariusze SB uznali, że jego występ trzeba skontrolować. Do poznańskiej bezpieki wpłynęło pismo z wydziału prowadzącego sprawę kryptonim „Idol”: „w dniu dzisiejszym Wydział III KSMO oddelegowuje do Waszej jednostki pracownika tutejszego Wydziału tow. Andrzeja Sawosza w celu zabezpieczenia operacyjnego zachowania się figuranta tutejszego Wydziału Jacka Kaczmarskiego”.
Porucznik Sawosz wystawił poecie zadowalające świadectwo: „prezentowane utwory nie odbiegały od utworów innych wykonawców kabaretowych biorących udział w koncertach – nie było w nich elementów wrogich, antysocjalistycznych”.
Rozmowa operacyjna
11 października 1978 r. Kaczmarski wystąpił w I programie Polskiego Radia, gdzie przeprowadzono z nim wywiad na temat poezji. Zaprezentowano też jeden z najbardziej znanych jego utworów – „Obława”. Młody poeta powoli stawał się osobą publiczną i sytuacja dojrzała do tego, by funkcjonariusze SB ostatecznie wyjaśnili wszelkie wątpliwości dotyczące jego postawy. Plan rozmowy z Kaczmarskim opracował w listopadzie 1978 r. jego „opiekun” z SB, por. Andrzej Sawosz. Zamierzał „ustalić jego faktyczne zapatrywania oraz stosunek do obecnej rzeczywistości.
Sawosz planował również wykazanie figurantowi szkodliwości jego dotychczasowego działania oraz błędnych zapatrywań”. Przy okazji zamierzał zebrać informacje na temat planów Kaczmarskiego na przyszłość i ewentualnie wziąć od niego pisemne zobowiązanie o zaniechaniu wrogiej działalności.
Poeta został wezwany do Pałacu Mostowskich 28 listopada 1978 r. Por. Sawosz zaproponował Kaczmarskiemu przeniesienie rozmowy do pobliskiej kawiarni Sfinks. Tam dokładnie wypytał Kaczmarskiego o aktualne zajęcia, plany na przyszłość i charakter jego poezji.
Z notatki sporządzonej po spotkaniu wynikało, że Kaczmarski przygotowywał pracę magisterską na temat twórczości politycznej w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego. Twierdził też, że u Walendowskich był wyłącznie ze względów artystycznych. Jednocześnie przyznawał, że nie wiedzieć czemu z jego utworami niektórzy łączą nadmierne emocje, ale to nie z jego winy: „Utwory prezentuje on dla różnej publiczności, nieraz niewyrobionej literacko i wtedy istnieje niebezpieczeństwo złego zrozumienia intencji autora. (…) W czasie rozmowy figurant sprawy zaprezentował prawidłową postawę i wyjaśnił w sposób pełny i szczery fakty związane z jego twórczością kabaretową. Stwierdził między innymi, że nigdy nie angażował się we wrogą, negatywną działalność polityczną, jego twórczość piosenkarska jest odzwierciedleniem osobistych przeżyć i nie natury politycznej”.
Próba werbunku
Tłumaczenia Kaczmarskiego por. Sawosz wziął za dobrą monetę i uznał, że nie ma on złych intencji, a interpretowanie jego twórczości jako wymierzonej w system to nieporozumienie. Sporządził więc notatkę, w której zaproponował zamknięcie sprawy krypt. „Idol” i skierowanie jej do archiwum. Tak też uczyniono. Nie oznaczało to jednak, że funkcjonariusze SB zrezygnowali z dalszych kontaktów z Kaczmarskim. Przełożeni por. Sawosza uznali bowiem, że ze względu na pozytywny wynik pierwszego spotkania warto je kontynuować, by ewentualnie pozyskać go do współpracy. Miesiąc później, 16 grudnia 1978 r., por. Sawosz zwrócił się z podaniem do naczelnika wydziału w sprawie zarejestrowania młodego poety w charakterze kontaktu operacyjnego: „Z uwagi na rozszerzenie sieci kontaktów operacyjnych na terenie Uniwersytetu Warszawskiego wnioskuję o zabezpieczenie Kaczmarskiego jako KO kryptonim „JK” do dyspozycji Wydziału III KSMO”.
Kaczmarski został zarejestrowany, choć bardzo szybko się okazało, że cała sprawa to kompletne nieporozumienie. Już w lutym 1979 r., zanim ktokolwiek nawiązał z nim kontakt, do teczki „JK” wpłynął meldunek niezostawiający większych wątpliwości, że funkcjonariusz rozmawiający z Kaczmarskim został wprowadzony w błąd, a sam poeta prezentuje jednoznaczną politycznie postawę.
Podobnie zachowywali się jego rodzice utrzymujący kontakty z opozycją w kraju i paryską „Kulturą”. Wspomniany meldunek podsumowywał: „dokonana analiza posiadanych informacji w sprawie oraz informacje uzyskane w ostatnim okresie czasu wskazują na to, że udział Kaczmarskiego w Salonie Niezależnej Kultury nie był przypadkowy, lecz był wynikiem ścisłych powiązań figuranta z rodziną wymienionego. Ustalono mianowicie, że od listopada 1977 r. Anna Trojanowska-Kaczmarska uczestniczy w spotkaniach tzw. Salonu Niezależnej Kultury. Wymieniona akceptuje działalność polityczną figuranta i zbiera nielegalne wydawnictwa, które Walendowski kolportuje”.
Plany doprowadzenia do spotkania z Kaczmarskim kończyły się fiaskiem. 5 marca 1979 r. wspomniany oficer SB napisał w notatce służbowej: „W rozmowie KO stwierdził, że aktualnie nie widzi potrzeby spotkania ze mną, gdyż nie ma nic interesującego do przekazania. Obecnie dużo czasu poświęca na przygotowanie się do zdania egzaminów końcowych na studiach. Mimo proponowanych z mojej strony terminów spotkania KO oświadczył, że skontaktuje się z nami po zdaniu egzaminów – przypuszczalnie za trzy tygodnie”.
Również kolejne próby rozmowy z poetą nie przynosiły rezultatów. Funkcjonariusze SB w końcu zrezygnowali, twierdząc, że „Kaczmarski mimo planowanych terminów nie przychodził na spotkania oraz unikał kontaktów z SB”. Zamiar werbunku poety zakończył się więc niepowodzeniem, a całą sprawę zamknięto w archiwum.
Wedle dokumentów Służby Bezpieczeństwa: „Po sierpniu 1980 r. J. Kaczmarski aktywnie włączył się w działalność „Solidarności”. Należał do kręgu radykalnych działaczy Regionu „Mazowsze”, wspiera moralnie „Solidarność”, występując na wiecach i strajkach”. Piosenki Kaczmarskiego stały się ważnym elementem patriotycznych nastrojów lat 1980 – 1981.
Po stanie wojennym
Wybuch stanu wojennego zastał poetę we Francji. Postanowił nie wracać do kraju. W lutym 1983 r. urzędnik agencji artystycznej Pagart pisał do Biura Paszportów MSW: „uprzejmie informuję, iż nie powrócił do kraju z wyjazdu służbowego Ob. Kaczmarski Jacek, syn Janusza, urodzony 23.03.1957 r. w Warszawie (…) Wyżej wymieniony (…) został delegowany służbowo do Francji na wniosek Ministerstwa Kultury i Sztuki celem wzięcia udziału w koncercie galowym z okazji Kongresu Francuskiej Partii Socjalistycznej”.
Mimo nieobecności samego poety jego duch był cały czas obecny w zniewolonym kraju. Wydawane w podziemiu wiersze, kopiowane dziesiątki razy kasety magnetofonowe wędrowały z rąk do rąk.
Nic też dziwnego, że ich wykonawca i jego działalność niepodległościowa na emigracji cały czas była obiektem zainteresowania SB. Wedle jednego z meldunków o Kaczmarskim: „pisze [on] piosenki i wiersze wyjątkowo brutalnie atakujące przedstawicieli rządu, ustrój, Służbę Bezpieczeństwa, ZOMO. (…) W wierszu „Kołysanka dla dzieci” próbuje autor wycisnąć czytelnikowi łzy, współczucie, litość – przeradzające się w bunt i nienawiść, bowiem na brudną arenę wprowadza dzieci małe, biedne, obszarpane, z krwawiącymi sercami, które pozostają bez opieki – a wszystkiemu winni są znowu „ci”, którzy internowali ich rodziców”.
W 1983 r. nakładem paryskiej „Kultury” ukazał się tom poezji Kaczmarskiego. We wstępie Jacek Bieriezin nazwał twórczość poety fenomenem łączącym różne pokolenia Polaków.
Nieco inną opinię w tej materii prezentowała Służba Bezpieczeństwa. W meldunku dziennym z 3 maja 1983 r., który trafił m.in. na biurko Wojciecha Jaruzelskiego, pisano: „Z analizy tekstów Kaczmarskiego wynika, że faktycznie autor jest „fenomenem”, i to wielkim, ale w tworzeniu i szerzeniu wrogości wobec rodzimej historii, ustroju, rządu, wobec ZSRR. I wobec wszystkiego, co może dotyczyć Polski Ludowej. Typowym przykładem jest wiersz „Mury”: – pełen nienawiści, wrogości, nawołujący do przewrotu. (…) był w swoim czasie sygnałem radia „Solidarność”, stał się protest songiem (…) dla określonej grupy internowanych. Piosenkę tę śpiewano podczas głodówek, podczas transportów, odmowy widzeń z rodzinami, we wszystkich sytuacjach konfliktowych między internowanymi a Służbą Więzienną.
Za szczególnie wrogie SB uważała dwa utwory Jacka Kaczmarskiego: „Koncert fortepianowy” i „Zbroję”, opisując je jako „wyjątkowo wulgarne, przepojone wrogością i nienawiścią”.
W ramach retorsji za swą postawę Jacek Kaczmarski został wpisany na indeks osób niepożądanych w PRL. Jak raportował funkcjonariusz SB, wpisano go tam z obywatelstwem „nieustalonym”, aby uniemożliwić mu przyjazdy do kraju na paszporcie obcym. Z indeksu „nieprzyjaciół Polski Ludowej” bard demokratycznej opozycji został wykreślony dopiero w grudniu 1989 r.
Autor jest pracownikiem IPN. Ostatnio wydał książkę „Nowe kłopoty z historią”
Piotr Gontarczyk
"Rzeczypospolita" 19.12.2008 r.