Jacek Kaczmarski – poeta, kompozytor, pieśniarz – urodził się 22 marca 1957 roku w Warszawie.
Debiutował w 1977 roku na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, śpiewając „Obławę”.
W latach 1979-81 występował z Przemysławem Gintrowskim i Zbigniewem Łapińskim z programami „Mury”, „Raj” i „Muzeum”. Od października 1981 roku przebywał za granicą, od 1984 do 1994 roku był redaktorem Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. W „Drzewie genealogicznym” pisał:
„Chodziłem do kościoła – oglądać witraże, / W komunistycznej szkole miałem same piątki, / Od dziecka byłem głodny podróży i wrażeń / Nieświadom, że to złego miłe są początki.
Nie mam blizn po kajdankach, napletek posiadam, / Na świat przyszedłem w czepku, nie pod ułańskim czakiem; / Po dekadzie wygnania – polskim jeszcze władam, / Proszę więc o dokument, że jestem Polakiem”.
W Monachium nagrał programy „Kosmopolak”, „Głupi Jasio” i „Dzieci Hioba”. Od 1990 roku znów koncertował w Polsce, m.in. z programami „Wojna Postu z Karnawałem” oraz „Sarmatia”.
W 1995 roku zamieszkał w Australii.
Prócz pieśni i wierszy pisał powieści, m.in. „Autoportret z kanalią” (1994) i „O aniołach innym razem” (1999). W marcu 2002 roku dowiedział się, że ma raka. W jednym z ostatnich wywiadów, udzielonym „Rzeczypospolitej”, powiedział: „Do większości spraw, którymi dotąd żyłem, zyskałem dystans. Zacieśniłem uczuciowe więzy z najbliższymi. Okazało się, że można żyć w pełni, nie rozkoszując się smakołykami i podróżami po świecie, nie gnając z miejsca na miejsce, zdzierając gardło na swoich niepowtarzalnych prawdach… Moje życie to lektury, najbliżsi, zwierzęta i pejzaż za oknem (telewizja owszem, też) i ostrożnie dawkowana twórczość…”. Umarł 10 kwietnia 2004 roku w Gdańsku. Na kilka godzin przed śmiercią przyjął chrzest. W końcu kwietnia ukazał się nowy zbiór jego wierszy – „Tunel”. W ostatnich latach wizerunek Kaczmarskiego legendy coraz silniej splatał się z obrazem Kaczmarskiego człowieka. Wiele mówiono nie tylko o jego pieśniach, lecz również o prywatnych dramatach: rozwodzie, nowym małżeństwie, życiowych trudnościach, chorobie alkoholowej, walce z rakiem. Kogoś, kto widział tłumy na jego koncertach w roku 1980 i na pogrzebie w 2004, musi zastanowić wspomnienie sprzed niespełna trzech lat – Jacka Kaczmarskiego na kiermaszu w podwarszawskim Izabelinie, do którego co jakiś czas ktoś podchodził, żeby porozmawiać, kupić książkę albo kasetę z autografem, lecz który przez większość czasu siedział sam.
Jarosław Mikołajewski
"Gazeta Wyborcza" (dod. "Duży Format), 10 V 2004r., s. 24.
Nadesłał i przepisał: Zeratul