Do oficjalnego obiegu wrócił Jacek Kaczmarski. Jeszcze nie dosłownie – na koncerty ma przyjechać wiosną 1990 roku – ale już można usłyszeć jego piosenki w radiu, a także obejrzeć śpiewany spektakl z jego tekstami „Zatruta studnia”, który wystawił Teatr Dramatyczny w Warszawie. Ukazała się też płyta (i kaseta) „Krzyk”. Warto przypomnieć, że została nagrana w 1981 roku, ale produkcję wstrzymano po wprowadzeniu stanu wojennego. Co takiego było w tych piosenkach, że próbowano skazać na zapomnienie wybitnego artystę polskiej piosenki, jakim bez wątpienia jest Jacek Kaczmarski?

Po krwawym grudniu 1970 roku, po „ścieżkach zdrowia” w 1976 roku, wzburzenie społeczeństwa polskiego nabrzmiało latem 1980 roku do rozmiarów, od których zaczął drżeć cały kraj. Nim jednak nastał Sierpień, w młodym pokoleniu Polaków symptomy nadciągającego czasu gniewu znajdowały swój wyraz w różnych formach protestu – także w piosence. Gniew objawiał się choćby w ich formie, coraz częściej agresywnej, pełnej ostrości i krzyku. I oczywiście w treści, którą było stawianie tez i postulatów w sprawach kraju i narodu, a przede wszystkim dochodzenie i dowodzenie prawdy. Nie tylko na własny temat.
Poszukiwanie prawdy dla młodych ludzi – niezadowolonych z własnego życia, nieobojętnych na to, co się wokół dzieje – objawiało się m.in. w odkrywaniu historii. Kaczmarski wiele swoich pieśni poświęcił takiej właśnie prywatnej lekcji historii. W historii znajdował bowiem olśnienia i fascynacje, przykłady chwały i hańby, przestrogę, czyli to wszystko bez czego nie można zrozumieć własnych czasów. Bez czego trudno jest także zrozumieć siebie.
W jego pieśniach zapisane zostały obrazy scen starożytnych (tragedia Pompejów, wojny Cezara) i wizerunki postaci od wieków skamieniałych w europejskiej tradycji kulturalnej (Kleopatra, Kasandra, Helena). Teksty Kaczmarskiego przypominały wciąż aktualne tajemnice zdarzeń, postępków i ludzi. Pojawiali się w nich: Joanna D’Arc, Casanova, caryca Katarzyna.

***
Jacek Kaczmarski urodził się w 1957 roku w Warszawie. W 1980 ukończył studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Rodzice – oboje plastycy – mieli niewątpliwy wpływ na wychowanie plastyczne syna, jego wrażliwość na malarstwo, jego edukację wizualną. W związku ze studiami rodziców w ZSRR przyszły piosenkarz bardzo wcześnie poznał ballady rosyjskich bardów, z których największy wpływ wywarł na niego Włodzimierz Wysocki. Kilka pieśni napisał wzorując się na jego tekstach, m. in.: „Obławę”, „Obławę II”, „Nie lubię”. Zadebiutował w 1977 roku od razu zdobywając laury Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie. Od tego czasu zaczął występować oficjalnie (w ruchu studenckim) i nieoficjalnie (na imprezach organizowanych przez opozycję demokratyczną)
W 1979 roku w Teatrze na Rozdrożu odbyła się premiera spektaklu „Mury”, którego współtwórcami i wykonawcami obok Kaczmarskiego byli: Przemysław Gintrowski i Zbigniew Łapiński. Program do tego stopnia zaniepokoił władze, że na początku 1980 roku, pod pretekstem remontu sali, zamknięto Teatr Na Rozdrożu. Od tego momentu Jacek Kaczmarski stał się oczkiem w głowie cenzury. Ze względu na treść swoich piosenek nie był dopuszczany do radia i telewizji, czego najlepszym przykładem był Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu w 1980 roku. Uhonorowano go na nim Nagrodą Dziennikarzy. Nie udało się jednak pokazać jego występu podczas telewizyjnej transmisji. Ktoś „ważny” zadecydował wówczas, że śpiewana przez niego „Obława” nie nadaje się do rozpowszechniania. Dlaczego? Można się tylko domyślać – w okresie, gdy prawdę czytać trzeba było między wierszami, sparafrazowane wołanie Wysockiego brzmiało niczym herezje, niczym zwiastun nadciągającego wielkiego wiatru.

(…) Lecz nie skończyła się
obława i nie śpią gończe psy
i giną ciągle wilki młode na
całym wielkim świecie
nie dajcie z siebie zedrzeć
skór. Brońcie się i wy
o bracia wilcy, brońcie się,
nim wszyscy wyginiecie (…)

(Jacek Kaczmarski, „Obława”)

W rok później na tym samym festiwalu otrzymuje nagrodę za wizjonerskie „Epitafium dla Wysockiego”. Tym razem nikt nie „wyciął” jego występu, ale były to już czasy częściowego uwolnienia się od cenzury.
Już w „Murach” Kaczmarski ujawnił wielką wrażliwość na historię i zmysł historiozoficzny, który pozwolił mu na poetyckie analogie i ukazywanie ciągłości polskiego kraju.

(…) A nam dostępu brak do okien
a nam dostępu brak do drzwi
a każdy staje do nas bokiem
i w duchu z niedołęstwa drwi
i na właściwym wyjść przystanku
nigdy nie było dane nam
w panice lgnąc do drzwi bez klamek
patrzymy – to nie tam (…)

(Jacek Kaczmarski, „Starzy ludzie w autobusie”)

Tytułowy song – wzorowany na balladzie katalońskiego barda L. Llacha – a zwłaszcza jego refren, stał się wezwaniem do czynu, a w okresie stanu wojennego sygnałem wiary i nadziei, że nie wszystko jeszcze stracone.

(…) wyrwij murom zęby krat
zerwij kajdany połam bat
a mury runą runą runą
i pogrzebią stary świat (…)

Z tego programu pochodzi także znakomita pieśń „Krajobraz po uczcie”, kończąca się wiernym cytatem z aktu abdykacji Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wykrzyczana w 200 lat później przez młodego chłopaka z Warszawy opowieść o upadku kraju, o sprzedaniu tego, co największe i najważniejsze – ojczyzny i sumienia – była ostrzeżeniem, dzwonem bijącym na trwogę.
W okresie przygotowywania kolejnego spektaklu – „Raj” (1980) – istną kopalnią tematów stała się dla Kaczmarskiego mitologia. Pieśni zainspirowane scenami i postaciami mitologicznymi miały swoją siłę. Była nią polemika z odwiecznymi prawami ludzkiej wiary.

(…) nie dla wiwatów człowiekowi dłonie
nie dla nagrody przykazania boże
bo każdy oddech w walce ma swój koniec
walka o duszę końca mieć nie może (…)

(Jacek Kaczmarski, „Hymn”)

Kolejnym rysem twórczości Jacka Kaczmarskiego była jego fascynacja malarstwem. Do trzeciego spektaklu – „Muzeum” (1981) – wprowadził nie tylko wątki i anegdoty o wielu znanych dziełach plastycznych, lecz przede wszystkim czerpał z nich inspirację do oryginalnych refleksji. Obrazy polskiego malarstwa patriotycznego XIX i XX wieku znów stały się okazją do rozrachunku z przeszłością. Z tego programu pochodzi dramatyczny i gorzki „Rejtan, czyli raport ambasadora” do obrazu Matejki i drapieżny w swej szarości „Czerwony autobus” do obrazu Linkego.

***
W październiku 1981 roku Jacek Kaczmarski wyjechał na koncerty do Francji, gdzie zastał go stan wojenny. Do tej pory był wrażliwym intuicjonistą korzystającym z narodowej pamięci, z doświadczeń innych, opisującym to, czym Polska była i co jego naród przeżył. Teraz nagle historia, o której pisał, o której pisał i śpiewał, dotknęła go bezpośrednio. Z historiozofa stał się uczestnikiem i świadkiem historii. Zdecydował się na emigrację i choć oderwany od rodziny, ojczyzny, od korzeni – nie przestał śpiewać.
Już w pierwszych tygodniach stanu wojennego powstają pierwsze piosenki będące poetyckim, często tragicznym komentarzem do wydarzeń bieżących.

(…) Mów mi co dzień, że oni górą
jakbyś w twarz raz po raz mi pluł
chrzest dadzą bezimiennym murom
seriami kul tłum tnąc na pół
postawią miasta sierocińców
nabierze mocy życia smak
nim wyjrzy ludzka twarz zza sińców
mów mi, ach mów, że będzie tak (…)

(Jacek Kaczmarski „Prośba”)

Szczególnym wyrazem tego okresu w twórczości Kaczmarskiego była „Zbroja”, z której przebija wiara w uniwersalne wartości chrześcijańskie, w ludzką godność, w pamięć narodową, która scala.

(…) Więc choć za ciosem pada cios
i wróg posiłki śle w konwojach
nas przed upadkiem chroni wciąż
Zbroja (…)

(Jacek Kaczmarski „Zbroja”)

***
Dorobek Jacka Kaczmarskiego jest wprost imponujący. Napisał kilkaset piosenek i wierszy. Dał niezliczoną liczbę recitali. Wypracował oryginalne programy estradowe – „Mury”, „Raj”, „Muzeum” – w których swe pieśni układał w swoiste spektakle. Myślę jednak, że nie na tym (choć w dużej mierze też) polega jego fenomen.
Jacek Kaczmarski – jak żaden dotychczas piosenkarz, autor tekstów, kompozytor – zjednoczył słuchaczy. Z równą żarliwością słuchają go robotnicy i profesorowie uniwersytetów, studenci i licealiści. Jest wyrazicielem treści, którymi żyje cały naród.

Sławomir Zygmunt
28 grudnia 1989 roku.

Sławomir Zygmunt
"Politechnik" - 7 I 1990r

Nadesłała i przepisała: Teresa Drozda
tekst dostępny także na stronie: http://www.strefapiosenki.pl