Kiedy w niedzielę, pięć po szóstej, na scenę klubu Riviera Remont wyszedł Jacek Kaczmarski i Zbigniew Łapiński, natychmiast odezwały się brawa. Kaczmarski odśpiewał pierwsza piosenkę. Mikrofon szwankował, prawie nie słychać było słów. W tym momencie na koncercie rockowym rozległyby się gwizdy. Na koncercie Jacka Kaczmarskiego – śmiech i prośba o odśpiewanie piosenki raz jeszcze.
Porozumienie między widownią a artystami było niesamowite. Kaczmarski mógłby nowych chwytów na gitarze nie wyćwiczyć, Łapiński zapomnieć dziejowych pasaży, a wszystko zostałoby wybaczone. I nie było to tylko prawo prapremiery. Oni po prostu byli szczerzy. Słuchacze to docenili. Po koncercie artystów pożegnano owacją na stojąco.
Nowe piosenki nie wprawiły mnie w zachwyt, choć program „Sarmatia” jest, moim zdaniem, lepszy od „Wojny postu z karnawałem”.
Najbardziej jednak podobają mi się utwory Kaczmarskiego inspirowane mniej literaturą, a bardziej życiem. Było ich w tym programie kilka. Podobał mi się „Prosty człowiek” i „Dzielnica żebraków”. Piosenki z programu „Sarmatia”, czy jak kto woli „Sarmacja”, są dobre. Sprawny język, trafne spostrzeżenia. Jednak wciąż mi czegoś brakuje. Może niektóre są po prostu trochę przegadane? Muzyka także nie porywa. W „Sarmatii” nie było żadnego utworu, którego melodia zostałaby mi na długo w uszach.
Nie wierzę, że Kaczmarski wypalił się. Przecież powstał fenomenalny utwór „Wojna postu z karnawałem” czy, wzorowana nieco na jednej z piosenek Staszewskiego, ale wręcz lepsza od niej, „Kara Barabasza”. Kaczmarski potrzebuje chyba jeszcze trochę czasu.
Jacek Kaczmarski nie śpiewał starych piosenek. Na skrócony kłopotami z nagłośnieniem bis odegrał tylko „Zbroję”.
Mam jednak nadzieję, że na następnym koncercie usłyszę też „Starych ludzi w autobusie”, „Strącanie aniołów”, „Quasimodo” czy „Linoskoczka” oraz nowe piosenki z muzyką na miarę „Wojny postu z karnawałem” i „Kary Barabasza”. Czego sobie i Państwu życzę.
P.S. 8 grudnia o godz. 18 Jacek Kaczmarski i Zbigniew Łapiński zaprezentują kolejny program, tym razem złożony z kolęd, pt. „Szukamy Stajenki”. Zaśpiewane w niedzielę trzy utwory z tego programu brzmiały bardzo zachęcająco.
Marcin Gocłowski
"Gazeta Wyborcza", ("Gazeta Stołeczna"), 30 XI 1993r.
Nadesłał: Szymon Kucharski
Przepisała: Beata Kosińska