Z okazji drugiej rocznicy śmierci Jacka Kaczmarskiego [na zdjęciu] fundacja jego imienia wydała płytę z jego piosenkami, nagranymi w lipcu 2000 roku. Na płycie znalazło się kilka wielkich przebojów Kaczmarskiego, m.in. „Źródło” i „Nasza klasa”.

Latem 2000 roku Jacek Kaczmarski wszedł ze swoją gitarą do krakowskiego studia nagraniowego. Chciał zarejestrować utwory, których często podczas koncertów domagała się publiczność, a on z różnych względów nie mógł lub nie chciał wykonywać ich na żywo – choćby dlatego, że były to prawdziwe muzyczno-słowne epopeje, trwające dziesięć minut i składające się z setek linii tekstu. Ta płyta miała więc być uzupełnieniem, swoistym suplementem do koncertowych występów Kaczmarskiego. To zamierzenie nabrało z czasem zupełnie innego wymiaru. Kiedy w kilka miesięcy po nagraniu tego materiału artysta dowiedział się o swojej śmiertelnej chorobie, a dwa lata później zmarł, okazało się, że suplement stał się ekwiwalentem. Skoro nie można już usłyszeć Kaczmarskiego na koncercie, jego wielbicielom pozostają płyty takie jak ta, portretujące twórcę w pełni sił i artystycznych możliwości.

„Świadectwo” zawiera bardzo zróżnicowany materiał, złożony zarówno z wielkich przebojów Kaczmarskiego, jak i utworów mniej znanych, piosenek poważnych, niemal patetycznych muzycznych poematów, jak i rubasznych przyśpiewek, nasączonych niewyszukanym humorem. Obok „Źródła”, jednego z najbardziej majestatycznych utworów Kaczmarskiego, znalazły się tu „Limeryki o narodach” – seria zabawnych historyjek o przedstawicielach zwaśnionych nacji: np. Singalezie i Tamilu czy Palestyńczyku i Żydzie, którzy wbrew historii i tradycji, zaprzyjaźniają się ze sobą. Po każdej opowieści powtarza się kosmopolityczny i antynacjonalistyczny refren, domagający się zniesienia narodów, skoro ich istnienie przeszkadza ludziom żyć ze sobą w zgodzie.

Nieco rozczarowuje jedyny niepublikowany wcześniej utwór, który znalazł się na tej płycie, „Nasza klasa ’92”, kontynuacja klasycznej piosenki artysty, która zresztą także znalazła się na tym krążku. Napisany w dziesięć lat po poprzednim tekst, opowiadający o tym, jak różne są ludzkie losy, nie ma takiej siły jak starsza wersja.

To „Świadectwo” raczej nie jest z czerwonym paskiem, a za poszczególne utwory należą się różne oceny, ale u wielbicieli artysty ta płyta z pewnością zasłuży na awans do następnej klasy.

Przemysław Gulda
"Gazeta Wyborcza" nr 86 (wyd. gdańskie), 11 IV 2006r.

Nadesłała: Teresa Drozda