Jacek Kaczmarski zmarł 10 kwietnia 2004 r. w jednym z gdańskich szpitali. Miał 47 lat. Jego prochy złożone zostały na Warszawskich Powązkach. Pozostawił po sobie niemały dorobek; setki wierszy i piosenek, kilka powieści i felietonów. Nie zniknął z pamięci ludzkiej. Jest obecny w wielu domach, w których słucha się Go nadal. Pozostał w świadomości licznych wielbicieli, których, jak mówią, uratował od zatracenia się w coraz szybciej pędzącym świecie. Na czym polegał fenomen Jacka? Z ogromną ekspresją zaglądał w przyszłość. Był bardzo polski, prosty w przekazie, był nasz. Ten Jego głos i brzmienie jego gitary! Tego się nie zapomina.

Biografią wciągnięty w tryby historii najnowszej, powszechnie kojarzony jest z etosem pierwszej Solidarności – okresem, kiedy jego liryka, rozpowszechniana w nieoficjalnych wydawnictwach, funkcjonowała jako glos antykomunistycznej opozycji. Sam bronił się przed tym. Dziś słuchają tej muzyki ludzie, którzy nie pamiętają tamtych czasów. Od 2000 r ma swoją stronę internetową, która nabrała jakby innego wymiaru po Jego odejściu, szczególnie Lista Dyskusyjna, która gromadzi grupę ludzi zafascynowanych Kaczmarskim. Zafascynowanych na tyle, że nie ograniczała się tylko do internetowych rozważań na temat twórczości pieśniarza idola, bo tak wolą Go nazywać, a organizują koncerty poświęcone Jego pamięci, na przykład w Krakowie.

Jeden z tych koncertów (3 marca) adresowany jest do młodzieży szkolnej, drugi (4 marca) do wszystkich lubiących Jego pieśni. Koncerty te organizują „Listowicze”, jak sami siebie nazywają: Iwona Grabska (informatyk, polonistka), Justyna Krzysztyńska (polonistka) i Jan Błaszczyński (programista). Ci ostatni od niedawna mieszkają w Nowej Hucie. Rozmawiam z Janem Błaszczyńskim.

Skąd aż taka fascynacja?

– Zanim na to pytanie odpowiem, to może wyjaśnię, że Jacek Kaczmarski widziany jest wyłącznie jako bard Solidarności, twórca „Murów”, a tak nie jest. On sam odcinał się, szczególnie w ostatnich latach życia, od polityki. Był, myślę, przede wszystkim obserwatorem człowieka, życia, świata. Do mnie trafiał umiejętnością operowania słowem. To, co wyśpiewał, wchodziło we mnie. Są takie Jego piosenki, które od początku do końca mogę nazwać swoimi, jakby to ze mnie wychodziły. Pierwszy raz usłyszałem Go, gdy byłem w czwartej klasie licealnej, w „Sobieskim”. To było w 1979 r. Wtedy to potrafiliśmy nawet rozmawiać cytatami z Kaczmarskiego. Dla mnie też w tamtych latach był tylko podziemnym bardem. Potem już jako student (UJ, informatyka) uczestniczyłem w strajkach Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Zachowaliśmy kasety z tamtych lat. Są już zdarte. Słuchaliśmy Go non stop. Słuchaliśmy ciągle w kręgu znajomych z podstawówki i liceum. Potem wyjechałem do Poznania. Tam był inny krąg znajomych. Słuchałem Go mniej. Ale w momencie, gdy w 1990 t. koncertował w Polsce, pomagałem zorganizować Jego występ w Poznaniu. Kiedy w 1996 r. wróciłem do Krakowa, wsiąkłem w Kaczmarskiego ponownie, a to za sprawą naszego znajomego, który grał pięknie Jego pieśni na gitarze. Tu, w Krakowie, bardzo wielu ludzi z naszego pokolenia słuchało Jacka nadal.

Było tak, że pewno niektórzy z nich brali Go bardzo politycznie, choć przecież jego późniejsza twórczość jest apolityczna. Jest skierowana na człowieka, na Jego cechy.

Bywaliśmy na wielu Jego koncertach, a w naszym domu na co dzień Kaczmarski jest obecny.

„Listowicze”

– W tym samym czasie, w którym dowiedzieliśmy się, że Jacek jest chory, natknęliśmy się na stronę internetową o Nim i na nowo powstałą Listę Dyskusyjną. Zapisaliśmy się na nią z Justyną z marszu, w kwietniu 2002 r. I tak w niej trwamy. Są dyskusje na temat utworów Jacka i ich interpretacje ale nie tylko. W 2002 r. jeden z listowiczów zorganizował koncert pomocowy dla Jacka w Przemyślu. Szczerze mówiąc, nie pojechalibyśmy tam z powodów finansowych, ale występował na nim Przemysław Gintrowski – jeden z tria tworzonego wspólnie z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim. Koncert zorganizowano na Zamku w Przemyślu. Na tym koncercie zagrali Ci wielcy i Ci nieznani. Dwa duety grały super, poznański i łódzki. A potem w bacówce była impreza dla listowiczów z pieczonym prosiakiem i śpiewaniem Jacka. Poznaliśmy wówczas listowiczów z tzw. relu. W grudniu 2002 r. jeden z listowiczów, dziennikarz zorganizował podobny koncert w Kielcach. A we wrześniu 2003 znowu listowicz lekarz zorganizował dla Kaczmarskiego drugi już koncert w Przemyślu. Wtedy dopiero widziałem się z Nim, ale nie rozmawiałem. To spotkanie było olbrzymim przeżyciem dla wszystkich, począwszy od wykonawców, którzy grali już Kaczmarskiego od kilku lat, a tym razem grali w jego obecności. Dla niego grali po raz pierwszy. Jacek bardzo źle się czuł. Przyjechał na 15 minut. Został 3,5 godz. do samego końca koncertu. Wtedy byłem blisko Niego. Wtedy mój syn Borys, który miał 11 lat, miał możliwość podejścia do Niego, zdobycia autografu i zrobienia sobie zdjęcia. Kaczmarski trafiał do niego. Może jeszcze wtedy Go nie rozumiał, ale czuł. Dziś jest już inaczej. Rozumie. Młodszy syn Alan ma 10 lat, ale gdy słyszy piosenki barda, mówi – O! Kaczmarski. Na razie jest na tym etapie. Obaj są uczniami nowohuckiej Szkoły Podstawowej nr 105. Borys gra w spektaklu „Ryszard III” w Teatrze Ludowym u Jerzego Stuhra (jest księciem Yorku).

Jeszcze przed śmiercią Jacka zaprosiliśmy do Krakowa poznański duet MP2 (Marcin i Przemek). Koncertowali w I Prywatnym LO. Potem w 2004 r. był trzeci koncert przemyski. Było też wiele innych nie organizowanych przez listowiczów. My z Justyną usiłowaliśmy kilka lat temu zorganizować koncert pomocowy dla Jacka w Krakowie, ale nam się nie udało. Udało nam się teraz. Będzie to koncert poświęcony Jego pamięci.

Kto zagra i dla kogo?

– Poznaliśmy się w biegu. Prosił Pan nieśmiało o zamieszczenie ogłoszeń o koncertach, mówiąc, że jeszcze musi Pan te informacje dostarczyć przed feriami do nowohuckich liceów, informując, że właśnie z myślą o młodzieży licealnej zorganizowany jest pierwszy z nich.

– To Justyna, moja Pani, wpadła na taki pomysł, żeby zorganizować jeden koncert dla licealistów, ten 3 marca. Będzie tam wiersz, piosenka i obraz. Młodzież łaknie tego. Trzeba tylko jej to przybliżyć.

Najkrócej mówiąc, zapraszamy licealistów w magiczną krainę muzyki, słowa i obrazu. Krainę wspaniale wykreowaną przez nieżyjącego już od niespełna dwóch lat pieśniarza i poetę. Bohater tego spotkania urodził się w 1957 r. w Warszawie, studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Jego ogromny talent objawił się na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie w 1977 r. – pierwsza nagroda razem z Piotrem Gierakiem. Rok później na tym samym festiwalu zdobył ponownie pierwszą nagrodę. Tym razem samodzielnie. Nagród zdobył wiele, odznaczeń też.

Od 1981 r. przebywał na emigracji, pracował w Radiu Wolna Europa, a w ostatnich latach życia osiedlił się w Australii, która pozwoliła mu nabrać dystansu wobec własnego – dość burzliwego życia. Był jednak „chory na Polskę”, jak twierdzili Jego przyjaciele. Tu wracał kilka razy w roku, aby koncertować i nagrywać nowe płyty.

Popularność przyniosła mu pieśń „Mury”, z którą głównie jest kojarzony do dziś, tak jak łączy się Jego nazwisko z działalnością opozycyjną, określa się Go mianem barda „Solidarności”. A to wielkie uproszczenie i spłycenie wobec ogromu tematów i głębi przesłań, jakie pozostawił w swej twórczości.

Był znakomitym obserwatorem życia, umiał dostrzec i nazwać prawa, jakimi rządzi się natura ludzka, celnie podsumowywał wady, bez zbędnego patosu podkreślał uniwersalne wartości. Na piątkowym (3 marca) koncercie zagra poznański Kwartet ProForma.

Na sobotnim zagrają dwa zespoły -Kwartet ProForma i Trio Łódzko-Chojnowskie.

Listowicze dotrą

Miłośników twórczości Kaczmarskiego zapraszamy na koncert 4 marca, na godz. 19.00, do Centrum Sztuki Współczesnej SOLVAY przy ul. Zakopiańskiej.

Spodziewamy się, że na ten koncert dojedzie 50 listowiczów z całej Polski. Koncert trwał będzie do godz. 22.00. Potem specjalny autobus przewiezie nas do Cafe Molier przy ulicy Szewskiej na spotkanie pokoncertowe, które przewidziane jest do rana. Ci, którzy do nas przyjadą z Polski, spać będą „po ludziach”, gdyż listowicze jako fani Kaczmarskiego naprawdę mogą spać pokotem gdziekolwiek, po to tylko, żeby wspólnie móc znowu Go przeżywać.

Bliższych informacji na temat tych koncertów udziela sekretariat Centrum Sztuki Współczesnej „Solvay”, nr tel. 012-266-98-12. Bilety są do nabycia w Centrum Informacji Kulturalnej przy ul. Jana 2. Bilety na koncert dla młodzieży kosztują 10 zł, a dla dorosłych 20 zł.

Od autorki. Być może wybrane przeze mnie fragmenty pieśni Jacka Kaczmarskiego zastąpią opowiadanie o Nim. Niech Sam opowie o sobie.
Zainteresowanych twórczością Jacka Kaczmarskiego zapraszamy na stronę internetową www.kaczmarski.art.pl. Tam również można się zapisać na listę dyskusyjną.

Janina Dziuro
"Tygodnik Nowohucki" nr 8, 2006r., s. 1.

Nadesłał: Szymon Kucharski
Przepisała: Beata Kosińska