Motywy historyczne, odpryski mitów – czyli naszej zbiorowej pamięci, zdarzenia, fakty, anegdoty, zakorzenione w tradycji symbole – to najważniejsze elementy piosenek Jacka Kaczmarskiego.

Jego twórczość obficie czerpiąc z mitologii, zwłaszcza narodowej – równocześnie sama ją współtworzy. Kaczmarski podejmuje tematy ze wszystkich epok – od starożytności – jak w „Lekcji historii klasycznej” czy „Pompei” poprzez staropolszczyznę – jak w „Trylogii” aż po czasy najnowsze – dość wspomnieć jedną z najbardziej wstrząsających i dramatycznych pieśni, zatytułowaną „Świadkowie”. Kręgu historii najnowszej dotyczy też „Jałta”, „Katyń” czy opowiadające o Marcu 68 „Doświadczenie”. Wszystkie te pieśni zawierają przesłanie etyczne, historiozoficzną refleksję lub tak niebanalną fabułę, iż nie tracą nic ze swojej aktualności, mimo zapatrzenia w przeszłość. Aktualne są także i wtedy, gdy sięgają do bajki – zacierając granicę między historią a fikcją literacką :„W baśniach śpią prawdziwe dzieje:/Woda życia nie istnieje, /Ale zawsze warto po nią iść”)

Drugim ważnym atutem piosenek Kaczmarskiego jest – obok aktualności – ich prawdziwość, rozumiana w następujący sposób, że chociaż nie muszą zawsze opowiadają o tym, co zdarzyło się naprawdę, posiadają kreacyjną moc powoływania rzeczywistości do życia. Dzięki nim wierzymy, że rzeczywiście było tak: „W karczmie z widokiem na Golgotę / Blask świtu po skorupach skacze / Gospodarz przegnał precz hołotę / I liczy zysk. Barabasz płacze”.

Czy fenomen Kaczmarskiego mógłby zaistnieć bez odwoływania do tylu historycznych archetypów? Zamiast odpowiadać na to pytanie spróbujmy postawić inne: czy archetypy te przekazałyby nam tyle treści, gdyby nie stały się materiałem twórczym autora polskiej wersji „Obławy”?

Jacek Kaczmarski jest bardem-romantykiem. Dlaczego? Jedynie romantyzm może kierować artystą, który swoim bohaterem czyni Głupiego Jasia prezentującego w swojej postawie wszystkie cechy modelowego romantyka: Nie chciał władzy Jasio, bo był głupi /I nie myślał o najsłodszym z ciał / Bo by się miłością, władzą upił /A on Wodę Życia znaleźć miał”. Tylko nieuleczalnie chory romantyk może raz jeszcze powrócić do „Trylogii”, kpiąc z opinii, iż Sienkiewicz był w gruncie rzeczy wielkim pisarzem dla małych chłopców. Leitmotivem „Pana Kmicica” jest dwuwers: „Hej kto szlachta za Kmicicem /Hajda na Wołmontowicze!” Ten półdziki refren pojawia się w poincie utworu, kiedy Andrzej Kmicic nawrócił się na drogę cnoty. Kaczmarski przekornie manifestuje wówczas fascynację chorążym orszańskim z czasów gdy był on jeszcze watażką, puszczającym z dymem dla fantazji owe nieszczęsne Wołmontowicze Butrymów.

Jest jeszcze drugi, o wiele głębszy wymiar romantyzmu barda, którego „Mury” stały się hymnem epoki. Wymiar ten stanowią wcale nie powierzchowne odwołania do Norwida czy Wierzyńskiego: „Zaświat to przecież – Kresy naszych marzeń / – Rajów utraconych w dzieciństwie – rubieże”.

Bardzo ważnym dla jego rozmów z historią i o historii był program „Muzeum”. Tu pretekstem stały się dzieła sztuki ilustrujące i opowiadające historię. Jacek Kaczmarski na ich kanwie tworzy syntezy: „Skłócony naród, król niepewny, szlachta dzika /Sympatie zmienia wraz z nastrojem raz po raz / Rozgrywka z nimi to nie żadna polityka / To wychowanie dzieci biorąc rzecz en masse”.

Jacek Kaczmarski to poeta historii – w swoich balladach dokonał zgoła takiej samej pracy, jak Zbigniew Herbert na gruncie poezji współczesnej. Jest intelektualistą i twórcą prostych słów, wzruszeń, prawd zarazem. Dzięki jego twórczości narodowe mity wciąż silnie oddziałują na słuchaczy ballad i piosenek – nie tak dawno jeszcze skrzętnie przegrywanych po wielekroć z kasety na kasetę, słuchanych w skupieniu przy szumiących radioodbiornikach. W „Jałcie” zawarł myśl świadczącą, że wybrał co prawda formę piosenki, lecz równie dobrze mógłby zostać historiozofem lub filozofem. W pieśniach opowiada o prawdziwej historii swojej ojczyzny. Czy mógłby jednak czynić cokolwiek innego, skoro – jak sam stwierdza: „Do nieba jest najbliżej z Polski”.

Marcin Hałaś
"Katolik" nr 38, 1990r.

Nadesłała: Aleksandra Pietrzyk.
Przepisała: Teresa Mach.