Artysta walczy z rakiem i wszystko wskazuje, że go pokona, choć lekarze dawali mu już tylko kilka tygodni życia. Dziś jeszcze mówi z trudem, w tchawicy ma rurkę, żywi się przez sondę samymi płynami i przecierami oraz marzy o kromce chleba i śledziu. Śpiewać nie będzie już nigdy, lekarze ze względu na stres, nie pozwalają mu nawet pisać. Kaczmarski tego zakazu jednak nie przestrzega. Mimo problemów finansowych związanych z kosztownym leczeniem – mieszka pod Gdańskiem w niedokończonym domku swojej partnerki Alicji – zaczyna patrzeć w przyszłość optymistycznie. Zamierza wziąć ślub. Z uroczystością czeka jedynie do chwili, kiedy normalnie będzie mógł napić się szampana – donosi. „Wieczór Wrocławia”.

Pijemy, żeby Kaczmarski mógł zakąsić szampana śledziem. Na zdrowie!

"Angora" nr 47, 2003r.

Nadesłała: Karolina Sykulska
Przepisał: Tomasz Koper