(wg Cervantesa)
Czoło mi stary garnek studzi,
Niesie wierzchowiec sparszywiały,
Lecz niesie godnie.
Nie widzę celu w drodze ludzi,
Co z pragnień tworzą ideały,
A z ideałów – zbrodnie.
Sancho się nadziejami łudzi,
Że będzie rządził wyspą całą,
Bo rządzić – modnie.
Po co mam sługę ze snu budzić,
By z pragnień tworzył ideały,
A z ideałów – zbrodnie.
Mnie byle mrzonka nie podjudzi,
W prawdziwej bom tęsknocie trwały –
Miłości siodle!
Dlategom obcy pośród ludzi,
Co z pragnień tworzą ideały,
A z ideałów – zbrodnie.
Sancha – świat, który widzi – nudzi,
Ja go uważam za wspaniały
Podarek – od Niej!
Brak sensu każdy obraz zbrudzi
I z pragnień zrodzi ideały,
A z ideałów – zbrodnie.
Sługa chce złudy, ja opoki,
Sługa chce złudy, ja opoki,
Myślą szlachetne tworząc fakty.
Tak wędrujemy przez epoki,
Tak wędrujemy przez epoki:
Sancho – marzyciel i ja – praktyk.
Jacek Kaczmarski
26.3.1990