Aleksandra Czapla: Skąd tytuł „Krzyk”?
Robert Talarczyk, reżyser: Krzyk jako niezgoda na pewną sytuację. Na system, o którym opowiadamy w tym przedstawieniu. Na rzeczywistość, która otaczała Jacka Kaczmarskiego zarówno w tych prostych czasach, gdy był podział na my i oni, jak i wtedy, kiedy Kaczmarski został odrzucony. To także niezgoda moja i arystów biorących udział w tym przedstawieniu na otaczającą nas rzeczywistość. System istnieje zawsze. Dziś młodzi nazywają go „matriksem”. W miejscie systemu, który upadł (także dzięki Kaczmarskiemu), zafundowaliśy sobie inny, oparty na kasie i pogoni za sukcesem.
AC: Dla kogo chcecie śpiewać?
RT: Dla każdego. Dla tłumu – by ludzie zobaczyli, jakimi są trybikami w maszynie świata. Mam także nadzieję, że osoby, które z natury są indywidualistami i mają nieco szersze spojrzenie na rzeczywistość, także odnajdą się w piosenkach Kaczmarskiego. Jest to przedstawienie dla jednych i drugich. Nie chcemy odtworzyć jeden do jeden twórczości Kaczmarskiego. Spoglądamy na jego utwory z pozycji roku 2004 i tego wszystkiego, co się wydarzyło przez ostatnich dwadzieścia parę lat. Chcemy także pokazać, że utwory Kaczmarskiego były nie tylko formą walki z komuną, ale są piosenkami przebogatymi w filozoficzne treści.
Rozmawiała Aleksandra Czapla
19-25 listopada 2004