Ostatnie lata, mimo że spędzone w chorobie, dały Jackowi wiele szczęścia, radości, ale też zdumienia, że tak wielu ma w Polsce przyjaciół. Był naprawdę zaskoczony, że spotkała go tu tak serdeczna pomoc, życzliwość, miłość – powiedział PAP przyjaciel Kaczmarskiego z ostatnich lat Robert Siwiec, dziennikarz kieleckiego radia „Tak”.
„To były dla niego ciężkie, ale przepiękne lata otaczającej go zewsząd ludzkiej życzliwości. Mówił, że chyba musi przewartościować swoje myślenie o człowieku jako gatunku, bo do tej pory nie miał o nim zbyt wysokiego mniemania” – wspomina Siwiec.
Karczmarski do końca wierzył, że pokona chorobę – mówił Siwiec. – Podkreślał, że nie żałuje terapii, którą wybrał – bezoperacyjnej i bez stosowania chemii. Do końca był świadomy, spotykał się z ludźmi, pisał wiersze, które niebawem ukażą się drukiem, a także humorystyczne wspomnienia z czasów swej choroby, zawierające m.in. jego spostrzeżenia o funkcjonowaniu polskiej służby zdrowia.
„Jeszcze dzień wcześniej normalnie funkcjonował, do końca zachował swoje specyficzne, rubaszne poczucie humoru. Z ludźmi porozumiewał się pisząc na karteczkach, ale często znajdowały się tam żarty. Ciało odmawiało posłuszeństwa, ale dusza wyrywała się do życia” – wspominał Siwiec.
Kaczmarski przyjaźnił się z aktorką Darią Trafankowską, która dzień wcześniej, w piątek, także zmarła na raka. „Trafankowska recytowała jego wiersze w Harendzie, sama nie wiedząc jeszcze o swojej chorobie. Kiedy już wiedziała, Jacek pomagał jej w szukaniu specjalistów, dawał rady i kontakty do lekarzy w Austrii. Nie wiem, czy dowiedział się o jej śmierci. Pewnie mniej więcej w tym momencie zabierało go pogotowie, kiedy dostał krwotoku” – zakończył swoje wspomnienie.
Robert Siwiec
(PAP)