Choć dawno już straciłem głowę
Dla snu, którego wyśnić nie śmiem –
Czyham na każde Twoje słowo,
Uszy mi sterczą nawet we śnie.
Nos mój wilgotny drga od woni,
Którymi pachną Twoje światy;
Przez sen drgająca łapa goni
Nieosiągalny spełnień patyk.
Na samą myśl aż pysk się ślini
I serce staje – niesamotnie –
A Ty – odległa, jak bogini,
Pozwalasz kochać się – bezzwrotnie.
Sumienia mego Judasz – ogon –
Na kredyt podwinięty w skrusze;
Wszak Cię niechcący dotknąć mogą
Westchnienia psiej, bezsennej duszy…
Milcząc – przepraszam, milcząc – proszę,
Znoszę obrożę i kaganiec,
Bo, gdy Ci miłość swoją głoszę,
Ty słyszysz tylko psa szczekanie.
A kiedy szczeknąć mi się zdarzy,
Sierść mi się marszczy drżeniem trwogi,
Czy aby dojrzę w Twojej twarzy,
Że pobłażliwość – łaską bogiń.
Lecz, choćbyś się nie zlitowała
Nade mną gestem ani słowem –
Kocha psia dusza całym ciałem –
Prócz głowy.
Wszak straciłem głowę.
Jacek Kaczmarski
19.3.2000
Informacje dodatkowe
Inspiracja
brak
Jacek o
Opracowała: Aleksandra Pietrzyk
Rękopis / Maszynopis
brak