Kiedy zasypiasz – w myśli pół –
zasypia z Tobą cały dom;
prawo i lewo, góra, dół
nie śmią narzucać się Twym snom.
Jeszcze z płuc głębi westchnie pies
pod własny ogon wbiwszy nos,
przebiegnie wszechświat senny dreszcz
a dywan wchłonie woń i głos.
Co nie śpi – nie śpi; stoi w krąg:
cierpliwy zegar, próżny zlew,
Bractwo Zarozumiałych Ksiąg
i Związek Doniczkowych Drzew.
Milczą podłogi, ściany, dach,
gdzie nuty stawia koci krok
i milczy w gniazdach ptasi strach,
i milczą okna wbite w mrok.
Na łąkach fiolet śnieżnych płacht
tłumi najlżejszy iskier szmer;
w zielonym niebie sam Pan Bach
wstrzymuje swoją Fugę Sfer…
Jednegom jeszcze nie śmiał rzec:
śpisz w koronkowym peniuarze
i chwytasz w jego nocną sieć
narybek erotycznych marzeń.
Obfity połów! Węcierz pękł,
migocze w mroku śliska łuska,
szuwary włosów tłumią jęk
zbłąkany w zbyt łapczywych ustach.
Świadkowie tych półsennych scen
bezgłośnie razem z nami dyszą,
lojalnie podtrzymując grę,
że nic nie widzą i nie słyszą.
Wtem trzaska sopel w wielki mróz
i z hukiem toczy się po rynnie…
a my naprawdę śpimy już
i uśmiechamy się niewinnie.
Jacek Kaczmarski
Osowa, 17.2.2003