A kiedy umrze ostatni obrońca,
Co o zasadach pojęcie miał jeszcze –
Będziemy modły wznosili złowieszcze
Do słońca.
Opór w nas przyśnie niewypowiedziany,
To znaczy taki, jakby go nie było.
Wbrew woli będzie powietrze koiło
Nam rany.
Cisza nastanie w naszych dusz kopalni,
Lśnić nieodkryte będą złote żyły.
Staniemy światu twarzą w twarz – bez siły,
Normalni.
I piasek ulgi – cudzej – nas przysypie,
Że oczy piorunami już nie łzawią.
W domu żałoby goście też się bawią –
Na stypie.
Jacek Kaczmarski
23.3.1987